Hermiona spakowała ostatnie rzeczy
do torby i podeszła do Scarlett, która bawiła się sopelkami lodu tańczącymi na
jej palcach niczym małe ogniki. Hermiona zdała sobie sprawę już dawno, że jej
córka ma dziwne zamiłowania do zaklęć związanych z lodem lub mrozem. Wiadomo,
kiedy ona przypadkiem magicznie podpalała i rozbijała ze wściekłości różne
rzeczy, to córka musi być przeciwieństwem jej. Zapewne ma to po Malfoyach. Te
ich lodowate, szare oczy muszą mieć coś wspólnego z talentem Scarlett. Draco
nie tylko miał zimne, szare oczy, ale także zamrożony mózg. Tak jej się czasami
wydawało i lubiła żartować na ten temat z Blaisem, który uwielbiał dokuczać
Draconowi.
Hermiona popatrzyła na córkę i
uznała, że najwyższy czas powiedzieć jej całkowita prawdę. Może jeszcze nie
taką, że Malfoy jest jej ojcem, ale nie może dłużej kryć przed córką tego, że
jest czarownicą i pójdzie do Hogwartu. Scarlett musi mieć się na baczności przy
innych dzieciach i wiedzieć, że nie można zdradzać wszystkim mugolom ich
pochodzenia. Świat czarodziejów był tajemnicą od zawsze i tak miało pozostać.
-
Kochanie? – zagadnęła małą blondynkę. Scarlett oderwała wzrok od sopelków lodu,
które natychmiast się rozpłynęły w powietrzu.
- Tak,
mamo? – spytała dziewczynka.
-
Muszę ci coś powiedzieć, ale słuchaj uważnie, bo to bardzo ważne. –
odpowiedziała Hermiona, a Scarlett zdawała się wytężyć słuch. Wbiła w matkę
mądre i ciekawskie spojrzenie. – Wiesz dlaczego nigdy nie pozwalałam ci robić
tych sztuczek przy innych dzieciach?
Scarlett
pokręciła przecząco głową.
- …
Dlatego, że jesteś czarownicą, moja słodka. Ja i Draco, ciocia Ginny i wujek
Blaise także. Chodziliśmy razem do specjalnej szkoły dla czarownic i
czarodziejów – wyrzuciła z siebie i uśmiechnęła się, widząc iskry podniecenia w
oczach córki.
- To
znaczy, że te sztuczki to…
-
Najprawdziwsza magia, Scarlett. Wiedz jednak, że nie możemy jej pokazywać
wszystkim ludziom dookoła, ponieważ to nasz jeden z najdroższych sekretów.
Dlatego nie używaj więcej magii przy nieznajomych, dobrze? – ostrzegła Hermiona,
a Scarlett entuzjastycznie pokiwała głową.
Nagle z pomieszczenia wyszedł Draco,
a za nim lewitowały spokojnie walizki. Scarlett podbiegła do niego w podskokach
i od razu wykrzyczała cała rozradowana.
-
Draco, a wiesz, że jestem czarownicą tak jak ty i mama?
Blondyn
spojrzał zdziwiony na Hermionę, jakby nie dowierzał, że ona naprawdę
powiedziała córce prawdę. Bardzo dobrze, jak widać Hermiona na poważnie chciała
się odciąć od świata, w którym żyła.
-
Wiem, Scarlett – odpowiedział. – Jak będziemy już u twoich dziadków, to razem z
mamą opowiemy ci trochę o Hogwarcie, czyli szkole, do której chodziliśmy.
-
Cudownie – Scarlett wręcz tryskała szczęściem. Hermiona pomniejszyła razem z
Draconem wszystkie walizki i spakowała je do malutkiej torebki, którą miała
przy sobie. Trochę się denerwowała, ale była szczęśliwa, że raz na zawsze
opuszcza Hollywood. Wiedziała, że tam, w Londynie na pewno będzie jej o wiele
lepiej niż tutaj, ponieważ miała bliskich i rodzinę.
Ruchliwe
ulice, parki, wysokie budynki. Statki na rzece i mnóstwo turystów. Londyn.
Hermiona teleportowała się razem ze Scarlett i Draconem pod dom jej rodziców.
Ruszyła w tamtą stronę i wzięła głęboki oddech. Uniosła rękę i zapukała do
drzwi.
Otworzyła
im średniego wzrostu Jean Granger. Wyglądała tak jak zawsze, jakby nic się nie
zmieniło. Hermiona zauważyła jedynie parę ledwo widocznych siwych pasemek na
jej cudownych, gęstych włosach. Jean Granger stanęła w drzwiach jak osłupiała.
-
Draco…? Hermiona…? – jej wzrok padł na malutką blondynkę i Hermiona wiedziała,
że zapowiada się długi, przyjemny, ale także męczący wieczór pełen wyjaśnień.
Hermiona leżała w łóżku w swoim
starym pokoju. Te same niebieskie ściany, na których wisiały wciąż plakaty i
obrazki, które zawiesiła na niej jako nastolatka. Biurko zawalone starymi
piórami i pergaminami. Hermiona zdała sobie sprawę, że kwiaty w jej pokoju nie
pousychały, co oznacza, że jej mama przez cały czas o nie dbała. Na półce z
książkami leżały stare tomiska z Hogwartu. Zdążyła parę przejrzeć i przypomnieć
sobie parę rzeczy, gdy opowiadała Scarlett o Hogwarcie. Zastanawiała się,
dlaczego Draco wyszedł zaledwie po pół godziny po tym, jak przyszli do jej
rodziców. Powiedział, że musi coś załatwić i odwiedzi ją jutro wieczorem. Ale
czy naprawdę miała czemu się dziwić? To ona zaczyna życie od nowa, a nie on. On
wrócił do codzienności. Miał dom, pracę, znajomych… żonę… Och, zdecydowanie za
dużo myśli.
Hermiona
wiedziała, że nie może zbyt długo się oswajać z Londynem. Musiała znaleźć
pracę, kupić przytulny, mały dom dla niej i dla Scarlett i żyć od nowa. Jednak
przede wszystkim musi jutro odwiedzić przyjaciół i znaleźć jakiś ślad
Harry’ego. Wspólnymi siłami na pewno go odnajdą. Bała się, że coś mogło mu się
stać, ale jednak to był Harry. Silny, odważny mężczyzna, którymi mimo tylu
kłopotów zawsze dawał sobie radę.
Przewróciła
się na bok i ziewnęła głęboko ze zmęczenia. Jutro czekał ją pełen emocji i
nowości dzień. Musiała się wyspać. Z myślą, że zobaczy jutro starych
przyjaciół, zasnęła z lekkim uśmiechem na ustach.
Draco
wrócił do Malfoy Manor i od razu poczuł jak jego humor się pogarsza. Rzucił
walizkę na podłogę i zawołał skrzata, by ja rozpakował i ułożył wszystkie
rzeczy na swoim miejscu. Zdawało mu się, że dom był pusty. Zwykle wszędzie
słychać było Astorię i jej nierozłączny stukot obcasów na marmurowej posadzce,
a teraz panowała cisza. Wszedł do kuchni i zastał ją siedzącą przy stole z
pustym wzrokiem. Jeszcze nigdy nie widział jej tak przygnębionej i…
niechlujnej.
Zwykle
pięknie ułożone czarne włosy Astorii teraz były rozczochrane. Miała
podpuchnięte oczy, a rozmyty makijaż spływał jej strumieniami po policzkach. Z
ustach, na których nie było ani grama szminki trzymała papierosa wypalonego w
połowie. Z życiu, by się nie spodziewał, że kiedykolwiek zobaczy tak zmarnowaną
Astorię. Zrobiło mu się nawet jej szkoda.
- Co
się stało? – spytał cicho, a kobieta oderwała od okna puste spojrzenie. Gdy
tylko wlepiła w niego wzrok, zamglił on się fala nowych łez.
Odrzuciła
papierosa w kąt i wstała z krzesła. Podeszła do niego i odezwała się płaczliwym
głosem.
-
Wiem, Draco, dlaczego pojechałeś do Ameryki. Wiem, że była tam ta suka Granger,
której nienawidzę, i że macie razem dziecko, które nie jest wcale takie małe. –
wyrzuciła z siebie wściekła i załamana. Draco kompletnie nie wiedział, co ma
powiedzieć. Czuł się zmieszany, ale szybko przybrał na twarz maskę całkowitej
obojętności.
-
Nawet jeśli, to nie twoja sprawa, gdzie byłem i z kim. Wiesz, że nasz ślub był
z przymusu, a ja cię nie kocham – odpowiedział. Zdawał sobie sprawę, że jest
szorstki i wredny, a jego słowa mogą zranić, ale nie przejmował się tym.
-
Wiesz, co? Zawsze chciałam cię zdobyć, myślałam, że uda mi się rozkochać cię we
mnie – mruczała pod nosem i powstrzymując się przed rzuceniem na niego. – Ale
mam już dość. Na dodatek twój list… - wybuchła, a po jej policzkach spłynęły
nowe łzy. Złapała go za przód koszuli i zmusiła go, by spojrzał jej w oczy.
-
Chciałam… co ja gadam, ja CHCĘ mieć rodzinę i pragnę miłości. Myślałam, że ty
mi to zapewnisz, a tymczasem zmarnowałam tyle lat przy twoim boku, ślepo w
tobie zakochana! Tak bardzo żałuję, że byłam taka głupia!
- Do
czego zmierzasz? – Draco trzymał się na baczności. Nie wiedział, co tej
kobiecie siedzi w głowie. A mogło siedzieć wszystko. Zdążył choć trochę ją
poznać.
-
Zdradziłam cię, rozumiesz? – na jej ustach pojawił się paskudny uśmieszek. – I
to nie raz. Znalazłam też kogoś, w kim się zakochałam. Nie dorastasz mu do
pięt, kochany były mężu – podkreśliła
swoje słowa z wielką jadowitością, a Draco był w jakiś sposób urażony tą
wypowiedzią, ale i poczuł jak kamień spada mu z serca.
- To
oznacza, że odchodzisz ode mnie i bierzemy rozwód? – oderwał od siebie jej
ręce, a Astoria uśmiechnęła się podle.
- Nie
do końca… stawiam ci pewien warunek.
- Jaki?
– Draco zmrużył gniewnie oczy.
-
Och, nic takiego – jej głos był tak słodki, że aż zachciało mu się zwymiotować.
Nie zapowiadało się dobrze. - Porozmawiaj z Amycusem Carrowem, by się ode mnie
odczepił raz na zawsze. Ten głupi, stary śmierciożerca za dużo sobie wyobraża…
- odparła nonszalancko.
- I
wtedy dasz mi rozwód i znikniesz z mojego życia raz na zawsze?
Uśmiechnęła
się nawet przyjaźnie, co aż nim wstrząsnęło.
- Jak
najbardziej.
- Co
mam z nim zrobić? – Draco zmarszczył brwi. Kojarzył Amycusa jak służył
Voldemortowi i niezbyt za nim przepadał. On i jego siostra byli okropni. Każdy,
kogo mieli sposobność nauczać w Hogwarcie podczas panowania Voldemorta mógłby
powiedzieć o nich tylko złe słowo.
-
Możesz nawet zabić – mruknęła z rozkoszą Astoria i pocałowała go w usta. Zanim
zdążył ją odepchnąć, oderwała się od niego i wyszła z pomieszczenia,
rozstawiając go z niezbyt dobrymi przeczuciami. Nigdy jej nie ufał, więc
dlaczego teraz to zrobił? W sumie wiedział, że Astoria nie da mu rozwodu za
darmo. Musiał jakoś zapłacić za to, że „zmarnował” jej pięć lat życia w tym
beznadziejnym związku.
Hermiona spacerowała sobie po ulicy
Pokątnej wchodząc do każdego sklepu po kolei. Jak zwykle było mnóstwo czarownic
i czarodziejów krzątających się po uliczkach i kupujących różne magiczne
rzeczy. W okresie letnim można było spotkać parę dzieciaków oglądających
książki do Hogwartu, kociołki, teleskopy, miotły i pierwsze różdżki. Hermiona
uwielbiała atmosferę panującą na ulicy Pokątnej.
Wstąpiła
do Dziurawego Kotła na szklankę piwa kremowego, które smakowało wyśmienicie
oraz porozmawiała z Hanną Abbott, która była właścicielką lokalu. Wstąpiła do
Banku Gringotta, gdzie wyjęła ze swojej skrytki stosiki miedzianych knutów,
srebrnych syklów i złotych galeonów. Weszła do sklepu uroczej, teraz już siwej,
ale nadal stylowej czarownicy Madame Malkin, gdzie zakupiła sobie śliczną
sukienkę koloru różanego z wielkim kołnierzem i do tego tiarę czarownicy z
powpinanymi nigdy niewiędnącymi różami „Najnowszy szyk mody! Uwielbiany przez młode
czarownice!” – zapewniała ją Madame Malkin, kiedy płaciła za ubranie. Miała
ochotę wstąpić do Olivandera po nową różdżkę, ale poczuła, że jest połączona
dziwną więzią, która zniechęciła ją do zakupienia nowej. Jej różdżka wykonana z
winorośli z włóknem smoczego serca miała swoją historię i Hermiona czuła się do
niej mocno przywiązana.
Spojrzała z ciekawości na najnowszy
model miotły wyścigowej, która przyciągała wzrok miłośników quidditcha.
Żałowała, że nie mogła zabrać ze sobą Scarlett i jej wszystkiego pokazać, ale
dziadkowie uparli się, by zabrać wnuczkę ze sobą i bardziej ją poznać. Miała
nadzieję tylko, że Scarlett będzie się zachowywać jak grzeczna dziewczynka…
lepiej niż ona w dzieciństwie. I przede wszystkim, by nie zachowywała się jak
młody panicz Draco Malfoy.
Minęła sklep z kociołkami oraz sklep
z teleskopami, mapami gwiazd i planet. Weszła do centrum Handlowego Eeylopa,
gdzie pracowała teraz młoda, pulchna czarownica o przyjaznym wyrazie twarzy. W
klatkach siedziały wielkie koty, łypiące na nią swoimi błyszczącymi oczami,
myszki ganiały się, jakiś żółw, którego skorupa pokryta była kolorowymi
kamieniami leniwie wylegiwał się przy małym jeziorku. Hermiona patrzyła jak
kolorowe szczury bawią się ze sobą wykorzystując swój ogon jako skakankę. Dalej
siedziały wielkie i małe sówki, które robiły okropny harmider. Zobaczyła też
wielkiego orła z dziobem wyglądającym jakby był zrobiony z metalu. Zawitały
tutaj także puszki pigmejskie we wszystkich kolorach tęczy oraz niuchacze i
wozaki. Nie brakowało nawet tych śmiertelnie nudnych gumochłonów.
Spacerowała sobie po uliczkach,
przyglądając się kawiarenkom i wesołym czarodziejom załatwiających swoje
sprawy. Spojrzała na słoneczny zegar stojący na dziedzińcu i zdała sobie
sprawę, że jest spóźniona jakieś siedem minut na spotkanie z przyjaciółmi.
Szybkim krokiem ruszyła więc w stronę kawiarenki, w której się umówiła. Z
daleka dostrzegła wściekle rude włosy Ronalda i Ginny Weasley oraz prawie białe
włosy Clemense. Poczuła jak jej serce ścisnęło się z radości i od razu
podbiegła jak na chmurkach w ich stronę.
Spędzili cały dzień rozmawiając i
opowiadając o swojej przeszłości i teraźniejszości. Ron i Clemense planowali
ślub we Francji, skąd pochodziła dziewczyna „To takie romantyczne” – mówiła.
Wszyscy też martwili się o Harry’ego, który zniknął bez śladu nikomu o tym nie
mówiąc. Ginny podobno była też w leśnej chatce Melodii, którą zastała pustą. Najwidoczniej
po elfce też nie było ani śladu. Zdawało się jakby ich przyjaciele rozpłynęli
się w powietrzu.
-
Aurorzy już go poszukują. W całym kraju huczy na ten temat. Jeśli nikt go nie
znajdzie, my wkroczymy do akcji – powiedział Ron uspakajająco. – Musimy jednak
wierzyć, że wszystko będzie dobrze.
- Ron
ma rację – mruknęła Hermiona niezbyt wierząc w to, co mówi. – Harry to Harry.
Bywał w gorszych tarapatach i nic mu się nie stało. Jeśli jednak nie dostaniemy
żadnych wiadomości od Blaise’a, natychmiast ruszamy.
Ginny
i Clemense nieznacznie kiwnęły głową i starzy przyjaciele ponownie zagłębili
się w rozmowie.
Rozeszli się dopiero wtedy, kiedy
powoli zapadał wieczór, a niebo stało się szare. Hermiona zaszła jeszcze do
księgarni Esy i Floresy, przeglądając nowe książki z zaklęciami i czarami.
Zwykle trzymała się z dala od książek z wróżbiarstwa i przepowiadaniu
przyszłości, ale teraz nie była w stanie się oprzeć, by ich nie przejrzeć.
Znalazła mnóstwo ciekawych książek z zaklęciami domowymi, wspomagającymi dobry
wygląd oraz najwięcej nowości z zielarstwa, obrony przed czarną magią, zaklęć i
transmutacji. Musiała w końcu przejrzeć i nauczyć się najnowszych odkryć
czarodziejów.
Wyszła z biblioteki dopiero wtedy,
kiedy niski czarodziej oznajmił jej, że zamykają. Zdała sobie sprawę z późnej
godziny i wyszła na prawie już opustoszałe uliczki. Odetchnęła świeżym,
wieczornym powietrzem i powoli ruszyła w stronę wyjścia z ulicy Pokątnej.
Zagłębiła się w kupionej przed chwilą książce „Antologia zaklęć osiemnastowiecznych”, kiedy nagle usłyszała
podejrzane szepty dochodzące z jednej z ciemnych uliczek. Hermiona doskonale
wiedziała, że prowadzi ona na Ulicę Śmiertelnego Norkurnu i jej ciemnych,
mrocznych sklepów. Zastanawiała się, dlaczego nikt nie zrobi porządku z tą
ulicą, ale zdała sobie sprawę, że wtedy wszyscy handlarze tajemniczymi
przedmiotami i dziwacy przenieśliby się na Pokątną. A tego raczej żaden
porządny czarodziej, by nie chciał.
Zamknęła książkę i włożyła ją do
torby, którą wyposażyła w zaklęcie zmniejszająco-zwiększające. Dzięki temu bez
problemu Mogła pomieścić mnóstwo rzeczy w jednej małej torebeczce. Usłyszała
kroki dobiegające z ciemności, więc schowała się za stosem kociołków przy
jednym z zamkniętych sklepów i oczekiwała, aż nieprzyjemne typy usunął jej się
z drogi. Wyjrzała zza kociołków i zobaczyła grupę nieznanych jej podejrzanych
typów w czarnych pelerynach. Mieli kaptury zarzucone na twarz jakby nie chcieli,
by ktoś ich rozpoznał.
-
Borgin jest jeszcze bardziej irytujący niż kiedyś – odezwał się jeden z nich. –
Ten stary cap chyba nie wie z kim ma do czynienia.
-
Gdybyśmy mieli ten pierścień, który podobno przywołuje na krótką chwilę duchy
zmarłych, to moglibyśmy spytać naszego Pana o radę.
-
Nie, Gregory, Czarny Pan się nie nadaje. Zawsze miał gdzieś swoich poddanych.
Bellatriks też myślała tylko o sobie. Teraz, kiedy nie żyją, będą jeszcze
bardziej okropni niż zwykle. Ich dusze nic nam nie powiedzą.
-
Myślisz, że przynęta podziała na Złotego Chłopca? – spytał ochrypłym głosem
Gregory. Hermiona miała dziwne przeczucie, ze to Gregory Goyle, jeden z dawnych
goryli Malfoya.
- Już
podziałała. Miejmy nadzieję, że nasz plan się powiedzie. Chodźmy, niedługo będzie
zebranie, czekają na nas…
Kiedy się troszkę oddalili jak
najciszej chciała wyjść. Musiała ich śledzić. O cokolwiek im chodziło, po ich
rozmowie wnioskowała, że wiedzieli, gdzie jest Harry. Kogo innego mogli nazwać
„Złotych Chłopcem”? Miała złe przeczucia, że to dawni śmierciożercy, którzy
uciekli z pola bitwy. Tylko oni nazywali Voldemorta „Czarnym Panem”. Miała już
wychodzić zza stosu, kiedy nagle poczuła jak o cos zahacza i cała sterta
miedzianych, cynowych i przeróżnych kociołków upada na ulicę z wielkim hukiem.
Zacisnęła zęby i zamknęła oczy. Ups…
Ogromny
hałas natychmiast sprawił, że dwóch podejrzanych mężczyzn odwróciło się. Ruszyli
w jej stronę, więc Hermiona natychmiast wybrała pierwszą lepszą drogę ucieczki.
Cóż, Nokturn nie wydawał się być najlepszym rozwiązaniem, ale już nie było
drogi odwrotu. Słyszała śmiech jednego z mężczyzny. Miała skręcić już w jakąś
uliczkę, kiedy poczuła jak ktoś łapie ją za ramiona z dwóch stron.
- Nie
zbłądziłaś przypadkiem, laluniu? – spytał Goyle, a Hermiona poczuła odrazę do
tego głupiego osiłka.
-
Rodzice cię nie nauczyli, że to nieładnie podsłuchiwać? – Hermiona rozpoznała
ten głos od razu. Scabior. Szmalcownik, z którym miała kiedyś do czynienia, gdy
razem z Harrym i Ronem ukrywała się podczas szukania horkruksów.
- Nie
podsłuchiwałam – odpowiedziała, prostując się pewnie, chociaż jej głos ją
zdradził. Scabior zdjął z twarzy kaptur od czarnej peleryny i dokładnie jej się
przyjrzał.
-
Chwila… ja cię chyba skądś kojarzę. Czy my już kiedyś się nie spotkaliśmy? –
Hermiona próbowała się wyrwać lub dosięgnąć różdżki, ale uchwyt mężczyzn był
zbyt mocny.
-
Ależ oczywiście! To chyba szlama Pottera, Her…
-
ZOSTAWCIE JĄ NATYCHMIAST – z ciemnej uliczki usłyszeli mocny, stanowczy głos.
Hermiona poczuła jak włosy stają jej dęba. Nie chciała mieć na głowie kolejnej
podejrzanej osoby z Nokturnu.
-
Dlaczego mamy posłuchać kogoś, kogo twarzy nie widzimy? – Scabior oderwał od
niej spojrzenie i oparł się nonszalancko o ścianę obok.
Z ciemności wyłoniła się jakaś
wysoka postać. Hermiona ponownie próbowała się wyrwać, ale Goyle jej to
uniemożliwił.
-
Och, zabieraj łapska, ty obrzydliwy, gruby półgłówku! – warknęła Gryfonka.
Strzeliło raz i drugi. Dwa promienie czerwonego światła i dwaj jej napastnicy
osunęli się nieprzytomnie na posadzkę z zimnych, omszałych kamieni.
-
Dzięk... – zaczęła Hermiona, ale zakapturzony mężczyzna jej przerwał.
-
Zmykaj stąd, jeśli nie chcesz mieć więcej kłopotów.
Hermiona
chciała się ruszyć z miejsca, ale coś ją powstrzymywało.
-
Głucha jesteś? – warknął mężczyzna, a w Hermionę wstąpiła odwaga i nagła
pewność siebie.
-
Chciałabym zobaczyć twoją twarz.
- Nie
żartuj sobie.
-
Mówię poważnie.
Wydawało jej się, że tajemniczy
mężczyzna sztyletuje ją spojrzeniem spod ciemnego kaptura, ale po chwili
odwrócił się i zniknął w ciemnej uliczce. Nie wiedzieć czemu, pobiegła za nim.
-
Zaczekaj! – zawołała. Było bardzo ciemno i zaczęła się zastanawiać jak ona
właściwie znajdzie drogę na ulicę Pokątną. Że też jest taka głupia i brnie
dalej w te ciemne uliczki. Poczuła jak wpada na kogoś wysokiego. Mężczyzna
powstrzymał ją przed bolesnym upadkiem na zimną dróżkę.
-
Posłuchaj, Granger…
-
Skąd znasz moje nazwisko? – zaniepokoiła się.
-
Nieważne – jego głos brzmiał tak, jakby był zły na samego siebie. Hermiona
spojrzała na niego gniewnie.
- Dla
mnie bardzo ważne. Można powiedzieć, że uratowałeś mnie przed tymi okropnymi
typami.
-
Sama byś sobie poradziła.
Hermiona
zaniemówiła. Zamknęła usta, które bezwiednie otworzyła po tym, jak jej
przerwał.
- To
dlaczego w takim razie mi pomogłeś? – warknęła.
-
Zejdź mi z drogi i wracaj do domu. Najlepiej już nikogo nie podsłuchuj, bo nie
wychodzi ci to na dobre.
- No
nie! Jesteś doprawdy irytujący i bezczelny! – syknęła i rzuciła mu wściekłe
spojrzenie. – Zdejmuj ten kaptur.
- Idź
stąd, kobieto.
-
Powiedziałam coś.
- Ja
tez, więc posłuchaj, bo zaraz pożałujesz. – odkrzyknął mężczyzna, ale Hermiona
już wiedziała, że musi zobaczyć jego twarz.
-
ZDEJMUJ GO! – ryknęła. Z dachu jakiegoś czarno magicznego sklepu wzleciała ku
niebu sowa. Pohukiwała jakby miała ochotę przekląć Hermionę.
Mężczyzna
w ułamku sekundy przyłożył jej różdżkę do gardła, ale ona już była na to
przygotowana i odwdzięczyła się tym samym.
-
Lepiej ze mną nie zadzieraj, Granger – usłyszała jego tajemniczy głos. –
Zabieraj swoją różdżkę z mojego krocza, to cios poniżej pasa, kobieto.
Hermiona
roześmiała się wrednie.
- W
sensie dosłownym. A teraz zdejmuj kaptur, chcę zobaczyć twoją twarz –
odpowiedziała wyraźnie zniecierpliwiona. Sama już nie miała pojęcia, czemu jej
tak na tym zależy. Czysta ciekawość. No bo niby dlaczego miałaby nie znać imienia
kogoś, kto ja obronił i znał?
-
Jedno moje słowo i byłabyś martwa.
- Nie
jestem byle jaką czarownicą – warknęła trochę urażona tym, że ten mężczyzna
uważa ją za niegodnego siebie przeciwnika.
-
Mówię ostatni raz. Uciekaj stąd jak najszybciej i zapomnij o mnie, bo inaczej
oddam cię tamtym dwóm – zagroził jej, ale Hermiona nie zlękła się jego słów.
- Sam
powiedziałeś, że byłabym w stanie sobie dać z nimi radę – w jej głosie brzmiało
zadowolenie.
-
Taka jesteś pewna swoich umiejętności?
-
Nawet bardzo. – odparła dumnie.
- W
takim razie się przekonamy. Jeśli ich pokonasz zdejmę kaptur i ci się ujawnię,
a jeśli nie… no cóż, zapewne Goyle i Scabior chętnie wezmę cię jako swoją
ofiarę, a ja tym razem ci nie pomogę.
Hermiona
zastanowiła się, ale szybko przyjęła wyzwanie. Mężczyzna kazał jej podążyć za
sobą i chwilę później cofnął swoje zaklęcie z dwóch typów i schował się tak, by
obserwować zmagania Hermiony. Specjalnie wymruczał jeszcze parę zaklęć
niewerbalnych, które kosztowały go sporo wysiłku, ale dzięki temu dwaj
mężczyźni mieli teraz na pewien czas silniejsze moce i zaklęcia. Zapowiadała
się doskonała zabawa.
Hermiona ledwo co zdołała unieść
różdżkę, a już zaatakował ją Goyle.
- Expelliarmus!
- Protego! – odbiła zaklęcie i uśmiechnęła
się w duchu. – Uczyliśmy się tego w drugiej klasie, kretynie! – krzyknęła do
niego.
- Rictusempra – wykrzyknął Scabior, ale
Hermiona z łatwością je odbiła.
Chwilę
później zaczęły latać zaklęcia i śmigać na wszystkie strony. Kolorowe uroki
odbijały się od kamienic i znikały w ciemności.
- Rictusempra!
- Protego!
- Drętwota!
- Petrificus Totalus!
- Expulso! – krzyknęła i zaklęcie w końcu
dopadło Gregory’ego Goylea, którego wyrzuciła do tyłu z ogromną prędkością.
Chłopak uderzył boleśnie o ścianę i stracił przytomność.
- Confundo! – ryknął Scabior, a Hermiona
ledwo uchyliła się prze nadlatującym zaklęciem.
- Aguamenti Maxima – wypowiedziała i z jej
różdżki wystrzeliła ogromna fala wody, która zalała byłego szmalcownika. Hermiona
kontrolowała przez pewien czas zaklęcie, które miało odebrać tchu jej
przeciwnikowi. W końcu przerwała je i Scabior upadł na kolana.
-
Poddajesz się? – warknęła w jego stronę Hermiona. Scabior potaknął głową i
powstał powoli. Hermiona opuściła różdżkę, ale od razu tego pożałowała.
- Incancerus!
Hermiona
upadła na ziemię i poczuła jak grube liny oplatają jej ręce i nogi. Scabior
podszedł do niej zmęczony, ale wyraźnie zadowolony.
-
Znów się spotykamy, piękna – uśmiechnął się wrednie. – I znowu ja przyniosę cię
do naszej kryjówki, gdzie będziesz bardzo mile powitana jako zdobycz i ofiara.
Hermiona
starała się już go nie słuchać. Była wściekła na samą siebie. Poczuła jak jej
mięśnie się napinają i już wiedziała, co ma zrobić. Scabior cieszył się ze
zdobytej ofiary tak bardzo, że nawet nie zauważył jak liny na rękach i nogach
dziewczyny rozerwały się. W ułamku sekundy Hermiona rzuciła się na swojego
przeciwnika w postaci wielkiej, czarnej pantery i przybrała znowu ludzką
postać.
-
Wybieraj – uśmiechnęła się złowieszczo. – Zaklęcie, które oślepi cię na parę
dni, czy ucieczka?
-
Błagam… daj mi odejść. – wyjąkał przerażony jej umiejętnościami mężczyzna.
Hermiona
patrzyła tajemniczo na szmalcownika, który tak bezlitośnie zaniósł ją do dworu
Malfoyów i wymienić ją na pieniądze.
-
Złaź mi z oczu i to już! – krzyknęła i nie spuszczając różdżki ze szmalcownika
patrzyła, jak teleportuje się z cichym pyknięciem.
Hermiona odetchnęła głęboko i
odnalazła wzrokiem tajemniczego mężczyznę.
-
Wygrałam, więc teraz wiesz, co masz zrobić.
-
Dobrze, chodź za mną.
Prowadził
ją przez plątaninę ciemnych zaułków, aż w końcu doszli do oświetlonej uliczki. Hermiona od razu
rozpoznała w niej Ulicę Pokątną i odetchnęła z ulgą. Spojrzała na mężczyznę
ciekawa, z kim też ma do czynienia.
-
Wyprowadziłem cię, a teraz wracaj do domu.
-
Najpierw kaptur.
Hermiona
zauważyła jak mężczyzna uśmiecha się pod kapturem.
-
Wiedz jednak, Hermiono Granger, że nie zawsze dostajemy tego, czego chcemy.
Wypowiadając
te słowa teleportował się, zostawiając ja samą w uliczce. Do Hermiony dopiero
teraz dotarło, co też powiedział.
- ŻE
CO?! – ryknęła wściekła patrząc z niedowierzaniem w niebo. – PODŁY KŁAMCO,
WRACAJ TUTAJ NATYCHMIAST!
Kopnęła
lezący na ziemi kociołek pełna złości. Miała ochotę jeszcze krzyczeć, ale
wiedziała, ze to nie ma najmniejszego sensu. Równie dobrze mogłaby gadać do
ściany. Ze zrezygnowaniem teleportowała się prosto pod drzwi domu swoich
rodziców.
~~~~~~~~~~~~~~
Tak jak napisałam, rozdział pojawił się w weekend. Kolejny zapewne zjawi się na blogu za jakieś 3 dni :) W sumie nie mam co się rozpisywać, więc mam nadzieję, że ten tydzień minął Wam jak najlepiej c;
Rozdział dedykuję Millvie, bo kiedyś jej to obiecałam, za danie mi mocnego kopniaka weny ;3
Rozdział dedykuję Millvie, bo kiedyś jej to obiecałam, za danie mi mocnego kopniaka weny ;3
Ściskam
Sheireen ♥
Pierwszaa? *___* Zabieram się za czytanie ;3
OdpowiedzUsuńO jejciu ;o Najbardziej zaciekawiła mnie postać tego mężczyzny. Kim on był? Cóż za podły kłamca ;__; Astoria także wydaje mi się być podejrzana. ;I
UsuńNie mogę się doczekać, kiedy Draco powie Scarlett, że jest jej ojcem. ;3
Myślę, że Harry i Melodia wyjechali gdzieś razem a inni robią przy tym tylko zamieszanie. Śmierciożercy pewnie tylko blefują ;I
Życzę weny.
Pozdrawiam Mops ^^
Ty to wiesz, jak utrzymać człowieka w stanie ciągłej niepewności.:D
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle fantastyczny.
Jestem ciekawa, o co chodzi z Carrowem. Co Astoria znowu wymyśliła, by zemścić się na Draconie? Bo wątpię, żeby tak po prostu pozwoliła mu odejść.
Kim był ten tajemniczy mężczyzna.. I czego znów chcą śmierciożercy.. Coś czuję, że te sprawy śmierciożercy, mistery men, rozwód Draco i zniknięcie Harry'ego są ze sobą poplątane.:P
Cieszę się, że Scarlett wie, że jest czarownicą.:P Czekam tylko na to, kiedy Hermiona poinformuje ją kto jest jej szczęśliwym tatusiem.:D
Pozdrawiam,
la_tua_cantante_
WOW *.* Świetne, szacun ;*** Kurczę, jestem ciekawa.. KTO TO BYŁ??? XD ;**
OdpowiedzUsuń#Riddle
Cudowny! Zastanawia mnie ten koleś... Na początku myślałam ze on to Draco, ale sstwierdziłam że miona poznalaby jego głos ;)
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział ; ) Ciekawe kim jest ten typ ;d Jak zawsze umiesz trzymać w niepewności xD To życzę weny i dobrych pomysłów! No i miłego ostaniego tygodnia ferii ;d
OdpowiedzUsuńZamrożony mózg? Powaliłaś mnie kompletnie na kolana. :)
OdpowiedzUsuńcieszę się, że zarówno Hermiona i Scarlett, jak i Draco posuwają się naprzód. Robią krok na przód - w końcu! Jestem też zadowolona z tego, że blondyn postawił sprawę jasno przed Astorią - i powiedział, co czuje. Tego mi własnie brakowało.
Jak Hermiona rozkazała temu facetowi ( a tak btw. kim on jest?) słowami "Zdejmuj ten kaptur", to od razu przypomniała mi się scena ze shreka, jak to fiona warczała do niego "zdejmuj ten hełm!". :D
Rozdział był świetny, zauważyłam parę niepotrzebnych kropek czy innych błędów, ale one nic nie znaczą. Bo liczy się tylko fabuła :) A ty coraz więcej wprowadzasz do niej. Znakomicie!
Pozdrawiam.
Madi.
Wspaniały rozdział.
OdpowiedzUsuńFajnie, że Hermiona wróciła do Londynu.
Ciekawe z Kim Astoria zdradziła Draco i Kim jest ten mężczyzna.
Zastanawia mnie co kombinują byli Śmierciożercy.
Pozdrawiam
Hermione Granger
Fenomenalnie. Mam dziwne wrażenie, że Tajemniczy Mężczyzna to ktoś kogo dobrze znamy ... Tylko kto ?
OdpowiedzUsuńAstoria jak zawsze stosuje jakieś dziwne wybiegi. Greengrass, pogódź się z porażką.
No i, co u licha, dzieje się z Harry'm ?
Och, proszę, nie trzymaj Nas długo w niepewności !
Pozdrawiam,
Mad.
A ja mam wrażenie, że to Draco, albo Blaise, ale czy to nie byłoby wtedy zbyt banalne?
UsuńNareszcie rozdział <3 Zabieram się do czytania *o*
OdpowiedzUsuńRozdział super zresztą jak wszystkie ;3 Jeszcze chyba ani razu nie komentowałam, ale twoje blogi czytam juz od dawna i zawsze czekam z niecierpliwością na nowy rozdział :D
UsuńCiekawe kim był ten facet xD Mam pewne podejrzenia, ale są one mało prawdopodobne ^^
No cóż nie pozostaje mi nic innego jak czekać na nn ;>
Zapraszam do siebie:
www.dramione-zgodny-ton.blogspot.com
Duniaa. xD
Jestem ciekawa kto jest tym tajemniczym mezczyzna!
OdpowiedzUsuńCuuudo! Ciekawi mnie ten zakapturzony męźczyzna! :3 Życzę Weny
OdpowiedzUsuń/Ślizgonka
kocham twoje opowiadanie!
OdpowiedzUsuńCudooooo. Ciekawi mnie ten zakapturzony mężczyzna. Nie wiem dlaczego, ale wydaję mi się, że to Snape :D
OdpowiedzUsuńKolejny, cudowny rozdział. Czuję, że wróciła stara Sheireen.
OdpowiedzUsuńAlbo mi się wydaje, albo mężczyzną, który uratował Hermionę jest Harry.
Muszę Ci powiedzieć, że zaciekawiłaś mnie takim obrotem spraw- chodzi mi o Astorię.
Czekam na kolejny rozdział.
M.
Cudowny rozdział :)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać, kiedy dowiem się kim był ten mężczyzna.
Pozdrawiam,
Kropka•
Rozdział okey, ale jest jeden zasadniczy błąd: Hermiona rzuciła na swoich rodziców zaklęcie zapomnienia.
OdpowiedzUsuńAle Draco ich dla niej odnalazł i przywrócił jej pamięć. Było na blogu ;))
UsuńNiedawno znalazłam wywiad z JK i wyjaśniała, że Hermiona sprowadziła ich do domu i przywróciła pamięć. Ale to ff, może być i tak ;)
UsuńMi się wydaję, że zakapturzony mężczyzna to albo Snape albo Dracon :D
OdpowiedzUsuńTeż mi się tak wydaję, ale Hermiona poznałaby głoś Dracona. Mi się wydaję, że to Snape :D
Usuńsuper rozdział
OdpowiedzUsuńnie umiem doczekać się kolejnego, jesteś świetna :)
Super i właśnie napisałaś chyba mój ulubiony rozdział, bo końcówka jest mega :) I nie mam nic więcej do powiedzenia:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę :)
kurcze swietnie jak zawsze. czekam tylko na nastepny rozdział. mam nadzieję ,ze draco powie scarlett ,że jest jej ojcem . omgomg!
OdpowiedzUsuńEj no weź...teraz myślę kto to ten koleś (mam nadzieję że go nie wymyślilaś bo nic nie wymyśle ko to mogl być...) rozdzial jak zwykle cudowny :) Życzę weny i czekam na następnego :D
OdpowiedzUsuń~Lin
Zapraszam do mnie : http://czarjednejkrwi.blogspot.com/
Świetny!!!! Kiedy masz zamiar dodać kolejną częsć miniaturki na starym blogu? :)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny ;)
OdpowiedzUsuńSuper, że Herm w końcu wróciła do Londynu, powiedziała Scarlett o czarodziejach, no i nie odsuwa się od Draco a wręcz przeciwnie ;)
Astoria to nic się nie zmieniła. Dobrze, że Draco zamierza się z nią rozstać. Oby nie narobił sobie problemów jak bedzie próbował rozwiązć tą sprawę z Carrowem.
Ciekawe co z Harrym. I Melodią. Może ich zniknięcie ma jakiś głębszy sens, a nie chodzi tylko o porwanie czy coś. Hmm może coś odkryli i próbuja to rozwiązać...
No i kim był ten tajemniczy mężczyzna...
Pozdrawiam
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńCiekawe, co to był za wybawiciel... ;D
Pozdrawiam,
L. ;*
http://dramione-invisible-love.blogspot.com/
Niesamowity rozdział! Nie mogę się doczekać następnego! Zaczęłam ostatnio czytać od nowa wszystkie części HP i muszę powiedzieć, że Twój blog jest równie dobry a nawet lepszy niż oryginał ;) A a propos rozdziału...Odnoszę dziwne wrażenie, że Hermiona zna tą osobę w kapturze... I nie mogę doczekać się, kiedy Scarlett dowie się, że Draco to jej ojciec ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiaam,
A.
Stawiam na Notta. :)
OdpowiedzUsuńświetnie piszesz, przeczytałam twoje opowiadanie na starym blogu z zapartym tchem
nie umiem doczekać się nastepnego rozdziału.
miłych ferii :)
Też mam takie przeczucie, że to Nott :D
UsuńJak zawsze wspaniały rozdział! Nareszcie sie doczekałam! Po prostu piękny. Intryguje mnie ten "tajemniczy mężczyzna". Swoją postawą i odzywkami przypomina mi Malfoy'a. Ale to chyba mnie on? Czekam niecierpliwie na następną notkę ;*
OdpowiedzUsuń~Księżniczka Półkrwi
Super!
OdpowiedzUsuńPROSZĘ BŁAGAM TYLKO NIE ZAPOZNAWAJ HERMIONY Z NOWYM CHŁOPAKIEM :/ NIECH BĘDZIE WRESZCIE Z DRACO!
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny :D
OdpowiedzUsuńTaki sobie rozdział :) Myślałam, że spotka się z Draco, będą szukać Harrego Ech, mam takie dziwne uczucie, że tym mężczyzną był Harry :)
OdpowiedzUsuńAjć, tylko nie rób nowego partnera dla Hermiony, bo tylko pogarsza mi to humor :c
Szybko wracaj, bo nie mogę się doczekać następnego rozdziału, ściskam :)
Wręcz zajebisty ;* kocham jak piszesz :) juz nie moglam sie doczekac :) myślę ze wyjazd udany ? <3
OdpowiedzUsuńCzytam ;*
OdpowiedzUsuńAhahha no i nie napisałam xd
UsuńWięc tak geniaaalne, cudowne itd. ;)
Zasiałas w nas takie ziarenko tajemniczosci i pewnie teraz kazdy zastanawia sie co to za facet xd
No ale w końcu o to chodzilo : )
Weeeny <3
Świetnyyy !!!!!! ja chce już nowy rozdział proszę :)) :* Pozdrowionka i dużo weny od Tsuki :)
OdpowiedzUsuńEh uwielbiam to, że powróciłaś do nas w tak dobrym nastroju na pisanie.
OdpowiedzUsuńOsobiście myślę, że to jak nic ten sam koleś, którego ma znaleźć Draco dla Astorii :D
No ale cóż. Zaskakuj!
I błagam.. więcej Dramione! :D
Pozdrawiam, Maaka.
Jeeej super rozdział! Ciekawe co knują Śmierciożercy... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOjejej nieźle... Hermiona fajnie poradziła sobie z tymi złymi gośćmi xD Najlepsza akcja Draco-Astoria. Nie wiem czemu, ale lubię takie sceny. Pozdrawiam i życzę duuużo weny. Czekam na nn.
OdpowiedzUsuńdark-family-dtb.blogspot.com
Uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńjestem zafascynowana twoimi opowiadaniami. ;*
OdpowiedzUsuńhttp://dramionenewstoryy.blogspot.com/
zapraszam do mnie ^^
Cudowny rozdział, czekam na następny!
OdpowiedzUsuńTylko mi Twoje rodzialy wydaja sie za krotkie? Gdybym mogla to bym czytala i czytala bez konca <3
OdpowiedzUsuńJeeeej. Daj next bo bylo zaaajebiste <3
OdpowiedzUsuńWikcia737
Jejku! Świetny rozdział :D Nareszcie powiedziała jej, że jest czarodziejką *-* Ciekawe co tam Astoria wymyśli... A poza tym ten TYP! Kto to był?! Nie no jestem taka ciekawa :D Normalnie gdy się zmieniła panterę to aż mi się ciepło na sercu zrobiło... To było takie odległe życie, a tu bam! :D Wyobrażam sobie minę mamy Hermiony, gdy ją zobaczyła :D
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za nieogarnięty komentarz, ale takie emocje po przeczytaniu twojego rozdziału :D Życzę weny i z niecierpliwością czekam na następny rozdział ^^
Tymczasem zapraszam do mnie ;) Mam nadzieję, że wpadniesz i przeczytasz :D
http://dracoihermionasielofciajaxd.blogspot.com/
Pozdrawiam Twoja nowa stała czytelniczka
BellatriX ♥
Świetny rozdział. Ciekawe kim był ten facet w kapturze xD
OdpowiedzUsuńCzekam na następne rozdziały :D
Jeśli znajdziesz troszkę czasu to zapraszam do mnie. Blog tematyczny teen :D
http://sloneczny-deszcz.blog.pl/
Nie no kurde no nic nie wiem..
OdpowiedzUsuńHarry'ego i Melodii nie ma - myślałam że gdzieś razem, ale jak dałaś o tym, że chyba wiedzą gdzie jest Potter to się pogubiłam.... xD
Kto to ten facet? Kurde nic nwm xD
Pozdrawiam, Kat
PS Rozdział booski ^^
Wspaniały rozdział, tylko zastanawiam się kim był ten facet...
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i czekam na kolejny rozdział, Dramione True Love :)
Świetny rozdział i czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A a a a a a a a patrzę jak zwykle... atu nowy rozdział! Ale się ujarałam :) Kobieto, pisz dalej bo posram się w majtki z ciekawości xd
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Życzę weny,
Agnes Delaquere
Jak zawsze genialne! Mogłabyś polecić mój blog.? Dopiero zaczynam a zależy mi na jak największej liczbie odbiorców. :>
OdpowiedzUsuńhttp://dramione-felix-felicis.blogspot.com/
Jestem pod wrażeniem. Nie wiem jak to możliwe, ale każdy kolejny rozdział jest jeszcze lepszy od poprzedniego :) Masz talent, to jest bardziej niż pewne. Oby wena Cię nie opuszczała :)
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Co za cham z tego Tajemniczego Mężczyzny. Jest niesłowny i wnerwiający! Oczywiście mam dziwne przeczucie, że to Draco, ale ja to go lubię wszędzie wciskać, więc to moze dlatego. :< W głowie pojawił mi się też T. Nott. Nie pytaj czemu, jakoś tak o nim pomyślałam, haha. :D Mam złe przeczucie, co do prośby Astorii. Ten Carrow może coś planować i coś się stanie Malfoyowi. :| Mam nadzieję, że nam tego nie zrobisz, błagaaaaam!
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kontynuacji. :) To już niedługo!
Pozdrawiam,
Cave Inimicum
Ps. U mnie po prawie dwóch miesiącach pojawił się rozdział drugi, więc zapraszam do mnie. :)
http://dramione-jestesmy-jednoscia.blogspot.com/
O kurczę, ale dowiemy sie kto był tym mężczyzną. A gdzie Draco, wiadomo że ma swoje sprawy, ale do Miony powinien się odezwać. Super, że ich córka wie już o magii, szkoda że nie wie o swoim prawdziwym ojcu.
OdpowiedzUsuńNaprawdę wrednie zrobiłaś dla Malfoya z Astorią ale niech się męczy :D
Pozdrawiam!
marten.
o wow. co to była za akcja! wredny człowiek teleportował się tak przed nią! wydaje mi się że to Draco ale pewnie się mylę ...
OdpowiedzUsuńdo następnego xx
Świetny rozdział! Okropnie ciekawi mnie, kim jest ów tajemniczy mężczyzna z Nokturnu :) No i z całą sprawą ma wspólnego Carrow. Cholera, nie mogę się doczekać następnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Mika
świetny rozdział. zresztą jak wszystkie inne.
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga jest na razie 1 rozdział ale będzie więcej !
http://hermiona-i-draco-love-story.blogspot.com/
O kurcze! To zaintrygowałaś mnie nieźle. Kto to był? I gdzie się podziewa Harry? Zastanawia mnie też co tak właściwie kombinuje Astoria, bo nie wierzę, że obejdzie się bez jakiegoś podstępu. Czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDiaMent.
Bardzo fajny ;) Bedzie wersja pdf? ;p
OdpowiedzUsuńO jeku, jest rozdział. :))))
OdpowiedzUsuńI to jaki!
Zaintrygowałaś mnie, nie powiem, że nie.Kim jest ten ktoś? Chyba nie zgadnę. No cóż, zostaje mi czekać na kolejny rozdział. Oby był jak najszybciej!
Czekam z niecierpliwością i pozdrawiam serdecznie :)
Rozdzialik jak zwykle cudowny <3 zakochałam się, uzależniłam się... po prostu nie wyobrażam sobie dnia codziennego bez kolejnej dawki twojego opowiadania. Jeśli jednak nie ma nowej notki to czytam poprzednią :) Nigdy mi się to nie znudzi ;**
OdpowiedzUsuńCo do tajemniczego mężczyzny to stawiam albo na Theodora Notta albo na Dracona. Te opcje wydają mi się najbardziej możliwe :)
Czekam na kolejny :)
Pozdrowionka
Martyna M.
P.S. Za jakiś czas na moim zupełnie nowiuśkim i pierwszym blogu pojawi się epilog historii numer 1 "Story of our life" :D
Właśnie jeszcze słówko co do tego tajemniczego mężczyzny nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że mógł to być Harry, ale bardziej widział mi się w tej "roli" Dracon :3 No, ale pewnie jeszcze nas zaskoczysz :) Życzę dużo weny! :)
OdpowiedzUsuńKoooooooocham cię Sherieen <3 Nic dodać, nic ująć. Genialne <3 / Laska z Aska co drzewa przytula i co się w Feltonie buja. :3
OdpowiedzUsuńzakochałam się, uzależniłam się...
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział, czekam na następny!
kiedy nowy? :))))
Usuńto byl harry na bank
OdpowiedzUsuńAle jesrem ciekawa kto to był ! Wydaje mi się, że Harry po wielosokowym ale nie jetem pewna. nie mogę sie doczekać kolejnego rozdziału, bo ten jak zwykle był cudny.
OdpowiedzUsuńW.
Przecież ŚMIERCIOŻERCY MAJĄ Harrego, God ;-;
UsuńŚwietny rozdział!
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie że Scarlett dowiedziała się prawdy..a w sumie jej części ;)
I ta akcja z tymi typami! Bosko :D
Mionka jak zwykle sb poradziła . Jednak baaaaardzo mnie ciekawi kim był ten "tajemniczy mężczyzna".
Draco? Tylko dlaczego by ją narażał? Ale w sumie w każdej chwili mógłby ją ponownie uratować. No nie wiem. No ale.. w sumie czemu miałby spacerować sb po Nokturnie w nocy w CZARNEJ PELERYNIE? Ale jednak mam takie wrażenie że to on. Ale to tylko i wyłącznie moja głupia wyobraźnia :)
I Harry! Gdzie on na Merlina jest? Któż go porwał? Po co? Śmierciożercy. Mam nadzieję że odpowiedzi na te pytania znajdę w następnym rozdziale.
tak na marginesie przepraszam , że tak późno. Szybko nadrobię zaległości.
Rozdział super, jak zwykle.
Pozdrawiam,
Sama-Wiesz-Kto ♥
Śmierciożercy ? * xd
UsuńMam kilka spraw :
OdpowiedzUsuń* Pierwsze - Rozdział super, ekstra, bomba, cudo, wspaniały <333
* Drugie - aż do tego ( a w sumie tamtego ) rozdziału myślałam, że Astoria spotykała się z Andrew ;c Ale chyba się myliłam.
* Trzecie - myślałam, że ten tajemniczy gostek to Harry, ale powiedział do niej Grenger, a to do niego nie pasuję >.<
Rozdział świetny! A jeśli chodzi o tego tajemniczego mężczyznę to sądzę, że to Theodor Nott. Jestem tego prawie pewna (:
OdpowiedzUsuń