niedziela, 12 października 2014

Epilog


- Hermiono, kochanie! Jesteś już gotowa? Goście czekają! – głos Jean Granger dobiegał z korytarza. Był przepełniony radością, jednak można było doszukać się w nim nerwowej nuty. Jej matka od tygodnia chodziła cała w nerwach i dbała, aby wszystko było jak najstaranniej zaplanowane i wykonane. Dom lśnił czystością, dekoracje były porozwieszane, a potrawy gotowe. Wynajęty zespół stroił już instrumenty, a z dworu dobiegały ją odgłosy gości.
Jednymi słowy: wszystko i wszyscy czekali, aby rozpocząć ceremonię ślubną.
Wszyscy – poza Hermioną.
Szatynka stała przed lustrem i wpatrywała się w swoje odbicie w lustrze. Odetchnęła głęboko, ale jej serce nie przestawało łopotać w piersiach. Była najszczęśliwszą i jednocześnie najbardziej zdenerwowaną kobietą na ziemi. Jej rozkloszowana, długa suknia ślubna lśniła w promieniach słonecznych. Rękawy sukienki wykonane były z koronki, tak jak i gorset. Za nią stała Ginny, która wczepiała welon do starannie upiętego koka.
- I gotowe! – uśmiechnęła się do niej Ruda i spojrzała wraz z Hermioną na odbicie panny młodej. – Wyglądasz przecudnie, kochana.
- Czy nie wyglądam przypadkiem jak wielka, biała beza? – spytała nerwowo kobieta. Ginny roześmiała się.
- Nawet jeśli, to Draco bardzo lubi bezy, a to oznacza, że prędzej cię schrupie. – odpowiedziała i poprawiła jej i tak nienagannie zrobiony delikatny makijaż. Po raz setny spryskała Hermionę perfumami i poprawiła welon. Panna młoda zaś założyła białe obcasy, które stukały za każdym razem na marmurowej posadce.
- Nie mogę w to uwierzyć… - wyszeptała Ginny, a jej brązowe oczy stały się wielkie jak galeony. – Kto by pomyślał, że kiedykolwiek staniesz się panią Malfoy.
Hermiona uśmiechnęła się szczerze.
- Prawdę mówiąc do tej pory nie wierzę w to, co się dzieje. – wymamrotała. – Obydwie wyszłyśmy za mąż za tych wrednych Ślizgonów.
- Przynajmniej wciąż jesteśmy Gryfonkami z krwi i kości – dodała Ginny z dumną miną.
- To by tłumaczyło te wszystkie nieporozumienia i kłótnie z Draconem – słusznie zauważyła Hermiona, a Ginny zganiła ją spojrzeniem.
- Teraz ma być już dość kłótni, bo inaczej was wszystkich uduszę.
  Szatynka uśmiechnęła się perliście i odwróciła się w stronę Ginny. Ruda patrzyła na nią srogim wzrokiem, ale szybko jej oczy zaszkliły się od łez. Ginny Zabini nie wytrzymała i padła jej w ramiona. Hermiona odwzajemniła uścisk i odgoniła od siebie łzy.
- Przestań płakać, głuptasie, bo i ja zacznę! A nie chcę wyglądać jak upiór na własnym ślubie. – zganiła ją Hermiona i roześmiała się. Ginny odsunęła się od niej.
- Masz rację, przepraszam… - wytarła samotnie wędrującą po policzku łezkę i po sekundzie dodała. – Ten dzień trzeba zapisać jako dzień cudu.
- Czemuż to? – zdziwiła się Hermiona.
- Cudem jest to, że ty i Draco dotarliście do takiego dnia bez wzajemnego zabijania się. To w ogóle niemożliwe przy tym jak na siebie warczeliście.
- Niekoniecznie bez zabijania się - stwierdziła Hermiona. - Odkąd z nim jestem to już straciłam duszę, a on był ledwo żywy w Nurmengardzie. Można by powiedzieć, że przynosimy sobie wzajemnie pecha. - podsumowała Hermiona, biorąc do rąk bukiet różowo-fioletowych kwiatów. Ginny przemilczała jej uwagę, nie mając ochoty wracać do tematów z przeszłości.
- Ginny? - zagadnęła Hermiona, a Ruda dała znać, że słucha. - Czy ty byłaś bardzo zdenerwowana przed ślubem?
- Żartujesz sobie? - żachnęła się Ginny Zabini. - Byłam przerażona, ale za bardzo szczęśliwa, aby zwracać na to uwagę! - roześmiała się i wzięła Hermionę pod rękę. - Chodźmy już. Goście czekają, a Draco pewnie niedługo tutaj wparuje ze zdenerwowania, a chyba nie chcemy awantury, prawda?
Hermiona pokręciła przecząco głową i razem z przyjaciółką wyszły z jej pokoju w Malfoy Manor. Przyjaciółka pomogła jej zejść po schodach, gdzie czekali na nie już pan Granger i pani Granger. Matka widząc córkę w sukni ślubnej rozpłakała się na dobre. Hermiona przytuliła się do niej i szepnęła:
- Nie płacz mamo.
- Prze-e-praszam... - wyjąkała Jean Granger. - Nie mogę uwierzyć, że moja mała Hermionka wyrosła na tak piękną kobietę i nas opuszcza - wydukała.
Hermiona spojrzała na twarz mamy i uśmiechnęła się do niej.
- Nie opuszczam was przecież. Będę was odwiedzać w wolne dni razem ze Scarlett i Draconem.
Jean miała już coś powiedzieć, gdy nagle usłyszeli muzykę, która oznaczała dla Hermiony tylko jedno. Nadszedł czas.
  Jej ojciec wziął ją pod rękę, a Ginny z panią Granger wyszły innym wyjściem, aby dołączyć do tłumu gości i zająć wyznaczone miejsca. Hermiona wzięła głęboki oddech i wyszła razem z ojcem na dwór. Zmierzali powolnym krokiem w stronę Dracona Malfoya, który ze zniecierpliwieniem poprawiał swój krawat, ale gdy tylko dostrzegł Hermionę od razu przestał i wpatrywał się w nią jak oczarowany. Hermiona poczuła, że robi jej się gorąco i duszno. Posłała mu delikatny uśmiech i modliła się tylko, aby nie zrobić czegoś głupiego, aby nie potknąć się o skraj sukni. Och, dlaczego musiała wybrać tak długą sukienkę?
Mijała różowo-fioletowo-złote dekoracje. Wielki namiot, który pożyczyła od Billa i Fleur zapełniony był już ludźmi, którzy wznosili kieliszki z szampanem na cześć nowożeńców.
wyszli na promienie letniego słońca. Na widok ojca z panną młodą goście westchnęli z zachwytu. Instrumenty wygrywały cudowne melodie, a w pierwszym rzędzie słychać było już płacz pani Weasley i Granger. Obydwie te kobiety były dla niej jak matki i bardzo wzruszył ją ten widok. Poczuła ciepło na sercu widząc jej wszystkich przyjaciół. Nawet Pansy udało się przybyć na ślub. Miło było widzieć, że niektórzy Ślizgoni zaproszeni na wesele nie żywią wobec niej urazy.
  W końcu stanęła obok Dracona Malfoya, który uśmiechnął się do niej szelmowsko. Jak zwykle wyglądał nieskazitelnie, wręcz idealnie. Wydawał się być wciąż tym wrednym młodzieńcem z siódmej klasy, za którym szalało tyle dziewczyn. Mimo iż byli rówieśnikami, Hermiona czuła się od niego starsza. Scarlett i Agnes skończyły już sypać płatkami kwiatów z koszyczka i teraz podeszły do nich, aby podać im pudełko z pierścionkami. Draco złapał Hermionę za rękę i wyczuł, że kobieta drżała.
- Czyżby trema? - zagadnął ją cichutko, aby staruszek stojący obok ich nie usłyszał. Posłała mu zabójcze spojrzenie, żeby go uciszyć, a on tylko uśmiechnął się pod nosem. - Ty się lepiej obawiaj nocy poślubnej - dodał po chwili.
Hermiona z całej siły ścisnęła jego rękę, aż mężczyzna spojrzał na nią z urazą.
- Nie mam czego się obawiać. Zamknij się, bo zwieję sprzed ołtarza, gdy za bardzo się zestresuję - ostrzegła go, a Draco spojrzał na nią z niedowierzaniem.
- Na pewno tego nie zrobisz.
Hermiona miała już coś odpowiedzieć, kiedy nagle odezwał się mały, siwy czarodziej.
- Zebraliśmy się tutaj, aby połączyć świętym węzłem małżeńskim Hermionę Jean Granger i Dracona Lucjusza Malfoya.
Hermiona spojrzała ukradkiem na ukochanego, który mimowolnie skrzywił się. Wiedziała, że mimo iż nie lubił swoich rodziców żałuje, że nie może być ich na tej uroczystości. Ścisnęła delikatnie jego rękę i słuchała dalej. Stanęli razem z Draconem twarzą do siebie. Z pierwszego rzędu dobiegło ich głośnie dmuchanie nosa w chusteczkę.
- Ja, Draco Malfoy, biorę ciebie Hermiono Granger za żonę i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że cię nie opuszczę aż do śmierci.
Hermiona otworzyła usta i wyrecytowała swoją formułkę. Obydwoje wzięli z pudełeczka trzymanego przez staruszka dwa złote pierścionki. Draco ujął jej dłoń i nałożył pierścionek na palca u prawej ręki, a następnie Hermiona zrobiła to samo.
- Przyjmij tę obrączkę, jako znak mojej miłości i wierności - powiedzieli oboje i Hermiona uśmiechnęła się promiennie.
Draco nachylił się i pocałował Hermionę w usta. Nie mógł uwierzyć w to, co się działo. Pamiętał swoje najgorsze koszmary, w których Hermiona, tak piękna jak dzisiaj stała przed ołtarzem w białej sukni i całowała innego mężczyznę. Tymczasem to on był jej mężem. Już na zawsze. Nic ich nie mogło rozdzielić. Nie mógł pozwolić jej ponownie odejść.
  Goście klaskali i wiwatowali. Zabini podszedł do nich razem z Ginny i jako pierwsi pogratulowali nowożeńcom. Zabawa rozpoczęła się dopiero, gdy odebrali już wszystkie gratulację od gości i poszli pokroić ogromny tort.
Hermiona machnęła różdżką i wszystkie kieliszki napełniły się na nowo szampanem.
Rozmawiali i zabawiali gości i ciągle tańczyli z ochotnikami, których nie brakowało. Clemense złapała welon i sugestywnie patrzyła na Rona, który zaczerwienił się jak piwonia. Draco nie opuszczał jej na krok. Wpatrywał się w nią jakby była dla niego najcenniejszym skarbem na tym świecie. Hermiona posłała mu delikatny uśmiech i stanęła na palcach, aby pocałować go w usta. Przyciągnął ją do siebie i przytulił.
- Tak bardzo cię kocham - powiedziała Hermiona i ponownie go pocałowała.
- Ja ciebie bardziej, Szczotko - odpowiedział, a Hermiona zgromiła go spojrzeniem, ale roześmiała się po chwili.
- Ty mnie lepiej nie prowokuj - pogroziła mu.
- A co ty mi możesz zrobić? - zagadnął ją zaciekawiony Draco, tańczyli do wolnej piosenki, a on bawił się jednym z jej loków, które wypadły z koka.
Milczała przez chwilę.
- Chciałabym mieć jakieś zwierzątko...
- W takim razie kupimy coś już jutro - przerwał jej Draco, ale Hermiona wtrąciła.
- Najlepiej białą fretkę.
- No nie wierzę! - zbulwersował się Malfoy, a Hermiona roześmiała się. Nagle obok nich pojawił się Zabini, idąc sprężystym krokiem z ogromnym uśmiechem na twarzy.
- Ktoś coś mówił o białych fretkach? Wydaję mi się, że znam jedną.
- Jeszcze ten... cudownie - Draco wywrócił oczyma. - Nie wspomnę już, kto miał przeze mnie zęby bobra w czwartej klasie. - popatrzył na Hermionę z podłym uśmieszkiem.
- W tej sprawie muszę ci podziękować - wtrąciła kobieta. - Dzięki tobie mam dzisiaj bardzo ładne, równe zęby.
Obrzucił ją czujnym spojrzeniem, gdy we troje szli do stolika i zajęli miejsce na pustych krzesłach. Pstryknęli palcami i przed nimi pojawiły się trzy kieliszki.
- Doigrasz się, gdy tylko zostaniemy sami, zobaczysz - powiedział, a Hermiona mruknęła.
- Z przyjemnością. Nie mogę się już doczekać tej białej fretki.
- Nienawidzę kobiet - dodał Draco, upijając łyk szampana.
- Mówiłem! Od zawsze wiedziałem, że mój kumpel jest gejem. - wykrzyczał Blaise na tyle głośno, że najbliżej siedzący goście spojrzeli na nich ze zdziwieniem i naganą. - Że też ja się nie bałem spać z tobą w jednym pokoju przez siedem lat - Blaise wzdrygnął się ostentacyjnie, a Hermiona musiała przyznać, że to była doskonała gra aktorska.
  Nagle do ich stolika podszedł Harry Potter i wyciągnął w jej stronę rękę. Miał na sobie elegancki strój na specjalne okazje. Czarny garnitur i zapinana szata, którą powiesił przed chwilą na krześle stojącym obok.
- Zatańczysz? - spytał, a Hermiona bez chwili wahania ujęła jego rękę i dała się zaciągnąć na parkiet. Harry spojrzał na pierścionek znajdujący się na jej palcu, ale nic nie powiedział.
- Tak bardzo się cieszę, że dziś jest twój szczęśliwy dzień - oznajmił, a Hermiona uśmiechnęła się. Wiedziała, że Harry akceptuje ich związek z Draconem, ale tylko i wyłącznie akceptuje. Gdyby Draco był nadal jego wrogiem, to do tego ślubu raczej by nie doszło. Cieszyła się jednak, że ceremonia odbyła się bez awantur.
- Kiedy mogę się spodziewać twojego szczęśliwego dnia? - zagadnęła go, a Harry mimowolnie lekko poczerwieniał na twarzy. Odchrząknął wymijająco i szepnął.
- Powiem ci coś w sekrecie, bo wiem, że kto jak kto, ale ty na pewno nic nie wygadasz. - oznajmił i odciągnął ją w miejsce, gdzie nie roiło się od gości. Hermiona mogła przysiąc, że Draco teraz uważnie im się przyglądał i nie myliła się. Kiedy odszukała w tłumie swojego męża dostrzegła, że rozmawia on z Blaisem i Ginny, jednocześnie uważnie im się przyglądając.
Poważnie.
Nie ufał nawet Harry'emu, co uznawała za przesadę, bo Harry był tylko i wyłącznie jej najlepszym przyjacielem. Kochała go jak brata i nic więcej.
Harry tymczasem wyciągnął z kieszeni spodni pudełeczko, a Hermiona wpatrywała się w nie z niedowierzaniem. Harry i... pierścionek zaręczynowy? Ten Gryfon bał się zaproszenia dziewczyny na bal, a co dopiero poproszenia jednej z nich o rękę. Zagwizdała.
- Myślisz, że jej się spodoba? - spytał niepewnym głosem. Uchylił wieczko pudełka drżącymi dłońmi, a oczom Hermiony ukazał się zgrabny, srebrny pierścionek z liściastymi ornamentami, gdzieniegdzie wysadzane malutkimi szmaragdami.
- Jest przepiękny - odpowiedziała mu Hermiona szczerze. Znając Melodię wiedziała, że na pewno jej się to spodoba. - Na co ty czekasz? Oświadcz się jej teraz na moim weselu! Zaraz poproszę o specjalną przerwę... - mówiła Hermiona, ale Harry szybko jej przerwał.
- Nie! - wyrwało mu się głośno, ale po chwili zniżył głos. - Wolałbym to załatwić prywatnie, bo za bardzo się zestresuję. Wiesz, jaka ona jest... Nieprzewidywalna - dodał lekko rozmarzonym głosem, ale otrząsnął się, kiedy dostrzegł minę Hermiony.
- Myślę, że powinieneś oświadczyć się jej już dzisiaj. - oznajmiła.
- Na pewno?
- Jak najbardziej. Leć do niej już teraz - powiedziała z uśmiechem, a Harry przytulił ją szybko.
- Życz mi szczęścia - wycedził i szybkim krokiem zniknął w tłumie. Hermiona odetchnęła głęboko.

Wesele trwało do białego rana, muzyka grała, a goście doskonale się bawili. Najlepiej schodziły domowej roboty ciasteczka pani Granger. Pamiętała dokładnie, jakby to było wczoraj, kolorowe i ogromne fajerwerki ze sklepu Weasleyów, które ułożyły się w postać jej i Dracona i przez chwilę tańczyły wśród gwiazd. Czarodzieje i czarownice rozmawiali i bawili się przez cały czas. Szampan lał się tamtego dnia strumieniami, a Harry zrobił odważny krok i postanowił oświadczyć się Melodii przy wszystkich. Elfka oczywiście przyjęła oświadczyny i dzisiaj już razem z Harrym tworzyli szczęśliwą rodzinę. Nieśmiertelna ciotka Muriel ponownie zdążyła przypomnieć Ronowi, że Weasleyowie mnożą się jak gnomy, gdy zobaczyła Clemense w ciąży z trzecim dzieckiem.
  Hermiona przeglądała album z poruszającymi się zdjęciami. Wiele się wydarzyło w ciągu tych prawie dwóch lat. Zamknęła album, kiedy tylko usłyszała, że Draco wrócił z pracy. Podekscytowana rzuciła album na kanapę i pobiegła do przedpokoju ich nowiutkiego, przytulnego domu. Scarlett bawiła się na dworze z białą fretką.
Draco dostrzegł Hermionę, która wręcz wychodziła z siebie. Cała promieniowała radością i wiedział, że oczekuje od niego spytania się, co też takiego się wydarzyło. Zapewne Clemense urodzi czworaczki Weasleyowi i cała ich ruda rodzina zapanuje nad światem czarodziejów. Wcale by się nie zdziwił.
- Witaj, kochanie - Hermiona pocałowała go krótko w usta. - Jak w pracy?
- Męcząco, ale dzisiaj był naprawdę dobry dzień. Udało mi się w końcu udowodnić winę Bradleya, który chcia...
- Tak, tak, oczywiście. Chodźmy, muszę ci coś powiedzieć. - przerwała mu Hermiona i pociągnęła za sobą. Popchnęła go delikatnie na kanapę i sama usiadła obok, niezwykle przejęta.
- Lepiej się już dzisiaj czujesz? - zagadnął ją Draco. Hermiona od trzech dni była na chorobowym, więc zdziwił się, kiedy zobaczył swoją śliczną żonę tak szczęśliwą.
- Czuję się wspaniale - zaświergotała.
- Może napijemy się wina? - zaproponował i już miał wstać z kanapy, by podejść do barku, ale Hermiona pociągnęła go z powrotem na kanapę.
- Draco, usiedź w końcu na tych swoich czterech literach i mnie wysłuchaj! - krzyknęła, ale wcale nie wyglądała na zdenerwowaną. Dracona aż wbiło w kanapę. Hermiona odgarnęła włosy z twarzy i wzięła głęboki oddech.
- Chciałam ci powiedzieć, że...
- Ktoś jest w ciąży? - zgadywał.
- Tak - odpowiedziała niepewnie, patrząc na niego podejrzliwie.
- Cudownie, a kto? - spytał, przywołując do siebie kieliszek z winem.
- Tak się składa, że ja.
- To w porządku, pewnie... CO?! - Draco rozlał wino na kanapę, ale w ogóle się tym nie przejął. Spojrzał z niedowierzaniem na uśmiechniętą Hermionę, której brązowe oczy błyszczały z podekscytowania. - Jak to TY?!
- Normalnie, nie bądź taki zdziwiony... Nie cieszysz się? - zmrużyła gniewnie oczy. Draco odłożył kieliszek na stolik i podniósł się z kanapy. Przyciągnął do siebie Hermionę i ją pocałował.
- Cieszę się i to bardzo, skarbie! Tylko... nie mogę w to uwierzyć.
- Cóż, ja też w sumie nie mogę, ale to prawda...
Miała jeszcze coś dodać, ale Draco zatkał jej usta kolejnym pocałunkiem. Uśmiechnęła się delikatnie. Draco położył swoją rękę na jej brzuchu, w którym rozwijał się owoc ich miłości.
- Nie mogę się doczekać, aż ten kolejny diabeł przyjdzie na świat. – zażartował blondyn, a Hermiona roześmiała się.
- Ja też. Ciekawe, do kogo będzie podobne… - zamyśliła się Hermiona, a Draco skwitował to jednym słowem.
- Urodę odziedziczy po ojcu, a rozum po matce, by niczego mu nie brakowało.
Hermiona spojrzała na niego oburzona.
- Uważasz, że jestem brzydka? – spytała z udawaną obrazą w głosie. Draco roześmiał się.
- Dla mnie jesteś idealna.
            Hermiona przytuliła się do Dracona. Wiedziała, że każda sekunda przybliża ich do przyjścia wyczekiwanego dziecka i bycia idealną rodziną.

~~~~~~~~~~~~~~
Przyznam od razu bez bicia - zapomniałam. Szkoła, bierzmowanie, korki, zajęcia pozalekcyjne i konkurs na opowiadanie sprawił, że nie miałam czasu na pisanie i zapomniałam o nim na jakieś dwa tygodnie. Najmocniej za to przepraszam.
Jeśli chodzi o trzeci blog, to na razie będę pisać dla siebie i zobaczę, co z tego wyjdzie. Jeśli opowiadanie (Dramione) mnie zadowoli, to postanowię je opublikować. O zamiarze powrotu powiadomię Was na blogu, gg i asku :)

Cóż by tutaj powiedzieć... To już naprawdę koniec. Mimo iż ten blog uważam za swoją lekką porażkę, to trudno jest mi się z nim rozstać. Jednak mam teraz za mało czasu na własne przyjemności, a wena to naprawdę kapryśna rzecz. 
Ale nie o tym tutaj.
Chciałabym podziękować każdej osobie, która pomogła mi w prowadzeniu bloga oraz każdemu czytelnikowi, który mnie wspierał i nie opuszczał pomimo moich ogromnych nieobecności. 
Jeśli chce ktoś się ze mną skontaktować, niech pisze na mój numer gadu-gadu. Bardzo chętnie porozmawiam z każdą osobą.
Tymczasem żegnam się z Wami bardzo ciepło i jedyne, co mogę powiedzieć, to:
Do zobaczenia wkrótce! :*
Sheireen ♥