Niewysoka,
zgrabna brunetka w letniej sukience od najlepszych projektantów wyszła z
samochodu i pobiegła na obcasach w stronę lotniska. Dziś miała przyjechać jej
najlepsza przyjaciółka, której nie widziała od tylu lat. Korespondencja jej nie
zadowalała tak bardzo jak spotkania. Hermiona Granger już nie mogła się
doczekać, kiedy wyściska Ginny Zabini. Ostatni raz widziała się z nią na jej
wieczorze panieńskim i ślubie. Z początku miała nie przybyć do Londynu i nie
pokazywać się na tej uroczystości. Z tym miejscem wiązało się wiele
przyjemnych, a także przykrych wspomnień. W szczególności nie chciała już
więcej widzieć Dracona Malfoya, mężczyzny, który ją wykorzystał. Wiedziała, że
nigdy mu tego nie wybaczy. Obiecywał, mówił, że będzie wszystko dobrze, że będą
razem, a później…? Nie miał odwagi porzucić Astorii Greengrass przed czujnym
spojrzeniem matki. Jednak nawet żal do Dracona za to, co zrobił nie mógł
zatrzymać jej przed pojechaniem na ślub swojej najlepszej przyjaciółki.
Hermiona
czekała, siedząc na ławce. Nerwowo zaciskała palce na uchwycie torebki.
Wszystko wszystkim nie widziała się z przyjaciółką od trzech lat. Przez ten
czas dużo musiało się zmienić. Ginny przyjedzie z dzieckiem. Do Hermiony wciąż
nie mogło to dotrzeć, że jej przyjaciółka ma dziecko. Małą, trzyletnią Agnes.
Hermiona w każdym liście dostawała opis swojej chrześniaczki. Nie mogła się
doczekać, kiedy ją zobaczy. Podobno była śliczna. Nie mogła się doczekać, aż
jej mała Scarlet zaprzyjaźni się z Agnes.
Nagle
dostrzegła drobną kobietę o rudych włosach aż do pasa. Trzymała dziecko pod
rękę. Serce Hermiony drgnęło ze wzruszenia. To naprawdę były one. Podniosła się
z ławki i szybkim krokiem ruszyła w stronę przyjaciółki. Gdy Ginny tylko ją
dostrzegła, aż stanęła w miejscu. Hermiona natomiast nie czekając dłużej
rzuciła jej się na szyję i mocno przytuliła. Roześmiała się wesoło razem z
Rudą. Kiedy już się nacieszyły swoją bliskością, Hermiona kucnęła i popatrzyła
na malutką dziewczynkę, która skryła się za mamusią. Ginny pogładziła ją po
głowie i powiedziała.
- To
jest ciocia Hermiona, do której przyjechałyśmy – nachyliła się w stronę
córeczki.
-
Ciocia Miona? – spytało dziecko, a Ginny kiwnęła głową. Hermiona zamrugała
szybko, ale nie wytrzymała. Łzy radości popłynęły jej po policzkach. Szybko
wytarła policzek dłonią i się uśmiechnęła do dziewczynki. Miała czarne, kręcone
włoski sięgające do ramion. Na bladej twarzyczce rysowały się pełne usteczka,
małe, ale urocze oczka i zadarty nosek. Widniały na nim delikatne piegi.
-
Rzeczywiście jest prześliczna – rozczuliła się brązowowłosa i wyprostowała się.
Zauważyła, że na policzkach jej przyjaciółki również pojawiły się ślady łez.
- Daj
bagaże i idziemy do samochodu – powiedziała, a jej głos drżał od emocji. Ginny
podała jej jedną walizkę, która i tak była zmniejszona za pomocą zaklęcia.
Drugą ręką chwyciła malutką rączkę chrześniaczki i wyszły z lotniska prosto na
parking.
- Te
samoloty to istny koszmar – skomentowała Ginny. – Gdybym mogła to bym się po
prostu teleportowała, ale Blaise przecież nie może wiedzieć, gdzie mieszkasz.
Hermiona
kiwnęła głową.
-
Przepraszam cię za ten problem… - zaczęła.
-
Jaki problem, Hermiono, nie widziałam cię tyle czasu. Zmieniłaś się, oczywiście
na lepsze – uśmiechnęła się Ginny, widząc idealnie uczesane włosy Hermiony i
ciuchy jakie miała na swoim zgrabnym ciele.
Dziewczyny wsiadły do samochodu po
zapakowaniu walizek. Hermiona usiadła za kierownicą i odpaliła samochód. Ginny
gadała jak najęta komentując widoki w Los Angeles. Hermiona zdążyła już
pokochać jak i znienawidzić swoje miejsce zamieszkania. Kiedy przejechały przez
bramę, Ruda zamilkła, a jej oczy stały się wielkie jak galeony.
-
Mieszkasz w Bel Air?! Najlepszej dzielnicy?! – niedowierzała. Gapiła się
właśnie na prześliczną dzielnicę z entuzjazmem.
- Nie
ja, ale Andrew, mój narzeczony - Hermiona uśmiechnęła się perliście. – Prowadzi
jedną z najlepszych firm w całej Ameryce.
-
Twój NARZECZONY?! – wybuchła Ginny, a jej twarz zbladła. – Kiedy miałaś zamiar
mi powiedzieć? – piekliła się.
- To
miała być niespodzianka. Chciałam zobaczyć twoją minę.
-
Długo jesteście razem? – dopytywała się.
-
Prawie trzy lata – odpowiedziała brązowowłosa.
- To
mugol? Wie o tym, że jesteś czarownicą? – popatrzyła na swoje dziecko, by
sprawdzić, czy siedzi wygodnie. Hermiona pokręciła przecząco głową.
-
Nikt tutaj nie wie o moim pochodzeniu, ale gdy nikogo nie ma w domu, to sobie
używam czarów dla rozrywki – oznajmiła Hermiona i wjechała przez elektryczną
bramę, aż do garażu. Wysiadły z samochodu i zmniejszyły walizki do wielkości
pudełka do zapałek, które Ginny wsunęła do kieszeni. Wyszły z garażu, a Ginny
zabrakło tchu w piersiach.
Przed nią rozpościerał się widok
najpiękniejszego domu jaki kiedykolwiek widziała. Jasne ściany, mnóstwo
wysokich kolumn i okien. Na soczyście zielonej trawie kwitły kwiaty i wysokie
palmy, które zasłaniały budowlę przed osobami z zewnątrz. Przed wejściem do
willi, bo tylko takim określeniem mogła to nazwać, znajdowała się spora
fontanna, która tryskała strumieniem wody ku górze. Z trudem ruszyła się z
miejsca i poszła w ślad za Hermioną. Do wejścia głównego prowadziły schody z
lewej i prawej strony. Kiedy znalazły się przed drzwiami Ginny podziwiała
cudowny, kryształowy żyrandol nad ich głowami, który zapewne oświetlał tę część
domu w nocy.
Hermiona otworzyła drzwi i zaprosiła
przyjaciółkę do środka. Zdawało jej się jakby dla Ginny było to za wiele. Kiedy
zobaczyła przedpokój była blada jak ściana. Wielkie, marmurowe schody z
pozłacanymi poręczami prowadziły do górnych części domu. Wszystko utrzymane w
nienagannej czystości. Czerwone kanapy, białe pianino i świeże kwiaty.
Kryształowe żyrandole i cudowna, ozdabiana toaletka z ogromnym lustrem w
oddali.
- Nie
stój tak, tylko chodź – uśmiechnęła się Hermiona na widok miny Rudej.
- Nie
wiem czy dam radę. Ten dom jest absolutnie cudowny i już pozbawił mnie tchu –
wyszeptała z ręką na piersi. Hermiona roześmiała się i wzięła przyjaciółkę za
rękę, by po chwili pociągnąć za sobą.
-
Tutaj jest salon – omiotła ruchem dłoni całe pomieszczenie. Ściany były tutaj
również białe. Zielone, wielkie firany wisiały na oknach, za którymi rozciągał
się widok na roślinność. Dwa czerwone fotele, zielonkawa, jasna kanapa, szklany
stolik z ozdobami i również świeżymi kwiatami. Stało tam również kolejne
pianino, tyle że czarne. Kominek był wygaszony.
-
Idziemy dalej do kuchni, by wyjąć jakieś przekąski. Na pewno musisz być głodna
po tak długiej podróży.
Przeszły
przez parę niesamowitych, pięknych i luksusowych pomieszczeń, by po chwili
znaleźć się w kuchni. Ginny bardzo powoli zdążała się przyzwyczaić do
niezwykłego luksusu jaki panował w tym domu.
Kuchnia utrzymana była w ciepłych
barwach. Drewniane szafki z marmurowym blatem, świeże owoce, barek z alkoholami
oraz winami. Kuchnię oświetlały halogeny, które zbudowane były w sufit. Kobiece
obcasy postukiwały na kamiennej podłodze.
-
Powinnam zdjąć buty – Ginny zdała sobie sprawę.
- Daj
spokój, ten dom jest zdecydowanie za czysty. – machnęła lekceważąco ręką
Hermiona i podeszła do lodówki, wyjmując z niej apetycznie wyglądające domowe
lody owocowe. Wyjęła kryształowe naczynia i nałożyła gałki lodowe. Już po
chwili trzy desery unosiły się w powietrzu za pomocą magii i podążały za
dziewczynami prosto do jadalni.
- To
jest jadalnia dla bliższych gości, a nie ta na bankiety i przyjęcia. Tutaj jest
o wiele przyjemniej – powiedziała Hermiona, kiedy weszły do jadalni. Okazała
się być ona małym pokoikiem. Brązowa podłoga, białe ściany, wielkie okna i
oszklone drzwi do wyjścia na dwór. Na środku stał szklany stół, którego otaczało
sześć krzeseł. Ginny stwierdziła, że nigdy nie widziała piękniejszego domu.
Hermiona otworzyła drzwi balkonowe,
wpuszczając świeże powietrze do pomieszczenia.
-
Żyjesz jak jakaś księżniczka. Szczęściara z ciebie. Bel Air, willa, bogaty
książę – uśmiechnęła się i podała łyżeczkę małej Agnes. Hermiona zagryzła wargę
i powiedziała.
-
Tylko jakoś księcia brakuje – w jej głosie wyczuła irytację. Od razu
zorientowała się, że coś jest nie tak.
-
Gdzie podziewa się Andrew? – spytała.
-
Całymi dniami siedzi w pracy. Wraca późnymi wieczorami, przynosi kwiaty i
przeprasza, że nie mógł być wcześniej. – westchnęła, a Ginny nagle zorientowała
się skąd w domu tyle świeżych kwiatów, które stały właściwie w każdym kącie.
-
Czyli wasze kontakty się oziębiły? – spojrzała czujnie na Hermionę, która z
małym entuzjazmem dłubała łyżeczką w lodach.
-
Nie, wciąż jest jak dawniej. Ja mu wybaczam i spędzamy przynajmniej miło noc,
bo w dzień nie ma mowy, bym go widywała. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, Ginny,
jak ja nienawidzę tego domu – odłożyła ze stuknięciem łyżkę na szklany stół i
oparła twarz na splecionych dłoniach.
-
Dlaczego? Masz tutaj wszystko…
- A
jednak czuję się niezwykle samotna. Moi sąsiedzi to zadufane w sobie snoby.
- Nie
masz tutaj nikogo? – niedowierzała przyjaciółka. Hermiona pokręciła głową.
- Mam
wielu znajomych. Znam nawet parę mugolskich gwiazd. Mam całkiem sporo przyjaciółek
i przyjaciół, ale to w sercu Los Angeles, a nie tutaj na tej dzielnicy.
Odwiedzają mnie często, ale ja wciąż czuję tę cholerną samotność. – skrzywiła
się z niezadowolenia. Ginny zaczynała jednak współczuć Hermionie.
-
Dlaczego więc nie przyjedziesz do nas? Hermiono, mogłabyś żyć normalnie w
Londynie wśród przyjaciół, zamiast tkwić tutaj…
- Nie
wrócę do Londynu, Ginny. Bardzo bym chciała, ale na to już za późno. Mam
narzeczonego i poukładane życie. Niedługo planujemy ślub i założenie rodziny.
Nie zrezygnuję z tego.
-
Rozumiem – powiedziała beznamiętnie Ruda, ale w głębi duszy nie rozumiała
Hermiony. Dlaczego nie mogła sobie ułożyć życia w Londynie? Czy to, że mieszkał
tam Malfoy wciąż jej jakoś przeszkadzało? Po pięciu latach nie potrafiła mu
wybaczyć?
-
Gdzie jest Scarlett? – spytała Ginny, ciekawa, jak też wygląda jej chrześnica.
-
Jest u pani Law, miłej staruszki. Scarlett często bawi się z jej wnukami –
odpowiedziała Hermiona i utkwiła wzrok w czarnowłosej Agnes. – Wiesz, Scarlett
woli bawić się z rówieśnikami niż siedzieć tutaj w domu.
-
Będę mogła ją poznać?
-
Oczywiście – rozpromieniła się brązowowłosa. – I to najlepiej jak najszybciej.
Myślę, że będziemy mogły zostawić Agnes u pani Law, która zapewne bardzo
chętnie weźmie kolejne dziecko pod swój dach, a same gdzieś sobie wyjdziemy i w
końcu normalnie porozmawiamy – w jej brązowych oczach widniały wesołe,
podekscytowane iskierki.
-
Kiedy pójdziemy? – zainteresowała się Ruda.
-
Nawet teraz – Hermiona klasnęła w dłonie i naczynia zniknęły ze stołu. - Co
powiesz na wycieczkę i wielkie zakupy w mieście? – uśmiechnęła się. Ginny
wydawała się bardzo podekscytowana tą propozycją.
Ani
się obejrzały, a już były gotowe do wyjazdu. Ginny szła w stronę garażów, kiedy
Hermiona odciągnęła ją za rękę.
- Nie
tym razem – wskazała jej limuzynę, a Ginny ledwo co nie stanęła jak wryta.
Wsiadły do świetnie wyposażonej limuzyny, a panna Granger sięgnęła do barku po
lampkę szampana. Natomiast małej Agnes dała sok. Ginny nigdy nie widziała
Hermiony tak szczęśliwej i wygadanej. Kiedyś w szkole to ona zawsze miała rolę
tej, która gadała bez przerwy podtrzymując rozmowę. Dotarło do niej jak bardzo
brązowowłosa dziewczyna musi być samotna w tym sztucznym, snobistycznym
miejscu. Ono do niej nie pasowało. Ten chaos jaki panował w życiu Hermiony
zdecydowanie ją przetłaczał. Po prawie piętnastu minutach jazdy samochód
zatrzymał się i Hermiona wyszła na zewnątrz. Znajdowały się na jakimś skromnym,
ale bardzo przytulnym miejscu. Kobiety podeszły razem do lekko zardzewiałej
furtki, by po chwili znaleźć się pod starymi, dębowymi drzwiami.
Hermiona
zapukała do drzwi domu pani Law, która opiekowała się Scarlet. Był to mały, ale
przytulny domek na przedmieściach. Scarlett uwielbiała się tutaj bawić z
wnukami pani Law. Niestety Hermiona coraz częściej musiała ją odrywać od
towarzystwa, ponieważ u dziewczynki już pojawiały się pewne, magiczne
zdolności. Cieszyła się, że jej córka będzie mogła w końcu poznać Agnes. Miała
wielką nadzieję, że ich córki się zaprzyjaźnią. Zdawała sobie sprawę, że będzie
musiała w końcu kiedyś uświadomić dziewczynce, że jest czarownicą i będzie
musiała udać się do Hogwartu. Jednak nie była teraz na to gotowa. Świat magii,
w którym żyła wydawał jej się tak bardzo odległy…
Otworzyła im drobna staruszka w
niebieskiej sukience i nałożonym fartuchu. Z pomieszczeń słychać było głosy
dzieci i można było wyczuć cudowny zapach ciepłych ciasteczek.
-
Dzień dobry, pani… - zaczęła Hermiona, ale pani Law jej przerwała.
-
Cieszę się, że cię widzę, kochanie. I nie mów do mnie „pani”, ile razy mam ci
powtarzać? – w jej głosie słychać było lekką pretensję, ale ogólnie głos
staruszki był przepełniony takim ciepłem i miłością, że Ginny od razu poczuła
dziwną sympatię do tej kobiety.
- No
dobrze, Betty.
- Tak
lepiej, córciu – uśmiechnęła się starucha. – Proszę, wejdź zrobiłam ciasteczka.
-
Och, niestety nie mogę dzisiaj wejść – Hermiona wskazała na Ginny. –
Przyjechała do mnie przyjaciółka ze szkolnych lat i miałabym bardzo wielką
prośbę.
-
Jaką, skarbeńku?
- Czy
jej córka Agnes mogłaby zostać dzisiaj i pobawić się ze Scarlett?
Betty
wydawała się być zachwycona.
-
Ależ oczywiście – rozpromieniła się. Nagle u jej boku pojawiła się pewna,
drobna, blond włosa osóbka.
-
Mama – uśmiechnęła się i rzuciła się w ramiona matki. Hermiona kucnęła, by
przytulić swoje dziecko i pocałowała blondynkę w czoło.
Ginny przyjrzała się dziecku
Hermiony. Musiała przyznać, że dziewczynka miała może rysy twarzy matki, ale
jej szare oczy i platynowe, kręcone włosy zupełnie przypominały Malfoya.
Dziewczynka obrzuciła ją zaciekawionym spojrzeniem.
-
Ciocia Ginny? – zmrużyła oczy, jakby nad czymś mocno rozmyślała. Ruda kiwnęła
głową, a dziewczynka uśmiechnęła się cwaniacko. Oho, zupełnie jak Malfoy.
-
Wiedziałam – wyglądała na bardzo zadowoloną z siebie. Podeszła do niej i
przytuliła się do kobiety. Ginny odwzajemniła uścisk dziewczynki. Ciekawe, skąd
wiedziała jak wygląda? Nigdy nie widziała Scarlett. Najwidoczniej Hermiona
musiała jej opowiadać dużo o niej.
- Tak
więc mogłabym zostawić córkę Ginny u ciebie? – spytała się Hermiona, kiedy jak
zwykle jej ciekawska córka poznawała małą Agnes.
-
Oczywiście, moja kochana, oczywiście.
-
Bardzo ci dziękuję. No to, my się zbieramy. Scarlett, masz się zajmować Agnes,
dobrze?
- Mhm
– w oczach dziewczynki rozbłysły tajemnicze iskierki.
-
Jest bardzo odpowiedzialna – oznajmiła Hermiona Ginny, kiedy siedziały już w
limuzynie i jechały do miasta.
-
Jest bardzo podobna do… niego – wyznała jej Ginny, a Hermiona zagryzła wargę.
- I
ma bardziej jego charakter…
- Powiedziałaś
jej, że Andrew jest jej ojcem?
-
Czuję się okropnie, ale tak. Andrew zdaje się bardzo ją kochać. Jednak Scarlett
nie jest głupią dziewczynką.
-
Zauważyłam – odpowiedziała Ginny, a Hermiona kiwnęła głową.
-
Ostatnio spytała się mnie, czy Andrew rzeczywiście jest jej tatą, bo on ma
ciemne włosy i zielone oczy, a ona nie jest do niego podobna.
- I
co jej odpowiedziałaś?
-
Powiedziałam, że mimo wszystko to on będzie jej ojcem, bo bardzo nas kocha, i
żeby już tak nie myślała nad tym, ale nie wydawała się być przekonana.
- A
co z jej magicznymi umiejętnościami? – dopytywała się Ginny, pijąc wykwintnego
szampana.
-
Wydaje mi się, że są bardzo rozwinięte jak na jej wiek. Prosiłam ją, żeby tego
nie robiła przy dzieciach. Może tylko przy mnie używać magii.
-
Kiedy jej powiesz prawdę? Wiesz, że nie można tak oszukiwać dziecka, prawda?
Hermiona
czuła się trochę tak, jakby Ginny właśnie robiła jej wyrzuty. Nagle limuzyna
zatrzymała się, a Hermiona uśmiechnęła się perliście. Otworzyła drzwi i razem z
Ginny wyszły na zewnątrz. Hermiona wskazała na wielki napis umieszczony na
wzgórzu.
-
Witaj w Hollywood, kochana.
Ginny
patrzyła na to wszystko oczarowana.
A to
jeszcze nie był koniec niespodzianek.
Wystrojone kobiety z rękami pełnymi
toreb z zakupami usiadły przy stoliku w pobliskiej kafejce. Były już w wielkiej
galerii, gdzie nakupowały mnóstwo pięknych ciuchów oraz śliczną biżuterię,
która teraz zdobiła ich szyję, nadgarstki i uszy. Pierścionki lśniły na palcach
w mocnym słońcu.
-
Padam z nóg – odezwała się Ginny i opadła na krzesło. Hermiona położyła u nóg
siedzenia wszystkie torby i sama usiadła z gracją na krzesełku. Chwilę później
zamówiły już zimne napoje od kelnera.
-
Przystojniak – zagwizdała Ginny, kiedy mężczyzna odszedł. Hermiona popatrzyła
na nią z naganą, ale i szelmowskim uśmieszkiem na ustach.
-
Hej, hej, nie zapominaj o Blaisie. Swoją drogą, co tam u niego?
-
Nawet bardzo dobrze. Doskonały z niego ojciec, a Agnes to jego oczko w głowie.
- Kto
by się spodziewał, że może być taki odpowiedzialny – odpowiedziała Hermiona.
Bardzo chciałaby znów zobaczyć się z Blaisem, ale obawiała się, że może to być niemożliwe.
W końcu… czarnoskóry wciąż pozostawał jego
najlepszym przyjacielem.
Nagle ktoś podszedł do ich stolika i
zwrócił się do Hermiony. Był to wysoki mężczyzna. Patrzył na nią z fascynacją.
- Mogę
prosić o autograf? – wydawał się być niezwykle podekscytowany. Hermiona
westchnęła ciężko w duchu i odparła.
-
Przepraszam, ale chyba musiał mnie pan z kimś pomylić.
- Nie
sądzę. To pani śpiewa w tej uroczej kawiarence, jestem pewien.
Hermiona
ze zrezygnowaniem podpisała czarny notes mężczyźnie, który odszedł i usiadł przy stoliku obok tak, by dobrze ją
widzieć. Ginny spojrzała na nią z niemałym zdziwieniem.
- Co
to miało być? Jakie znów śpiewanie w kawiarence, Hermiono?
- To
długa historia.
-
Wiesz, że ci nie odpuszczę? – utkwiła w niej ciekawski wzrok. – Opowiadaj. Nie
możesz mieć przede mną żadnych tajemnic.
Brązowowłosa
odchrząknęła. Nienawidziła wspominać tamtych chwil. Wtedy dosłownie wszystko
powoli się waliło, zostawiając w gruzach jej poukładane jak dotąd życie.
- Jak
wiesz wyjechałam pracować tutaj do amerykańskiego Ministerstwa Magii. Miałam
dobrą posadę i całkiem dobrze zarabiałam. Przynajmniej na tyle dobrze, by
utrzymać siebie i małe mieszkanko. Później urodziłam Scarlett i wtedy wszystko
zaczęło się walić. Miałam coraz mniej czasu by pracować, nie miałam z kim
zostawić dziecka. Byłam sama i nikogo nie mogłam prosić o pomoc. Niedługo
później wywalili mnie z pracy. Czasami nawet magia nie może pomóc w życiu i
przekonałam się o tym na własnej skórze. Byłam zmuszona zamieszkać u kogoś.
Jakimś cudem trafiłam na panią Law, która bardzo chętnie mi pomogła. Gdyby nie
ona, zapewne już dawno odebraliby mi dziecko. Niestety nie mogła zajmować się
Scarlett w dzień, więc znalazłam pracę nocną. Właśnie od tamtej pory przez
prawie dwa lata śpiewałam w małych kawiarenkach, by jakkolwiek zarabiać na życie.
Zrobiła
krótką przerwę, którą przerwała Ginny.
- Ale
jak doszłaś do tego, że masz tyle pieniędzy i nawet wydajesz się być lekko
sławna? – zdumiała się Ruda. Nie spodziewała się, że Hermiona mogła tyle
przejść w ciągu tych pięciu lat, od kiedy wyjechała. W listach nie pisała nigdy
o tym, że jest jej ciężko. Zapewne gdyby to zrobiła, to Ginny ściągnęłaby ją od
razu do Londynu, a tego nie chciała. Hermiona czasami bywała naprawdę uparta.
- No
właśnie… - zaczęła ponownie Hermiona. – Ten dzień był jak wszystkie inne.
Ciężki i monotonny. Zeszłam ze sceny, by wyjść na zaplecze, kiedy właściciel
kawiarni powiedział mi, że ktoś chce ze mną porozmawiać. Tą osobą okazał się
Andrew – dziewczyna mimowolnie się uśmiechnęła, a w jej oczach zalśniły ciepłe
błyski. Ginny zastanawiała się, czy Hermiona pokochała tego mężczyznę tak samo mocno
jak Dracona. Nie wydawało jej się. Tak mocno zakochanej w sobie pary nie
widziała chyba nigdy w całym swoim życiu. Lata w Hogwarcie wydały jej się nagle
niezwykle odległe. Chciałaby cofnąć czas, by i sprawić, by wszystko potoczyło
się inaczej.
-
Poprosił mnie o rozmowę. Nie wiem, skąd wiedział o mojej sytuacji, ale
postanowił mi pomóc. Muszę przyznać, że byłam bardzo nieufna wobec niego, ale
co miałam zrobić? Zgodziłam się, mając nadzieję, że rzeczywiście od tej pory
będę wiodła lepszy życie i nie będę musiała się codziennie martwić o przyszłość
swojej córki. Właśnie od tego czasu moje życie zmieniło się o sto osiemdziesiąt
stopni. Niecały rok później Andrew zaręczył mi się i planujemy założyć rodzinę.
Hermiona
dopiła swój sok i wbiła wzrok w wysokie palmy, które rosły przy ulicy. Ginny
potrzebowała chwili, by ułożyć sobie jakoś to wszystko w głowie. Cieszyła się,
że Hermionie się udało i nie cierpiała już tak bardzo, ale zastanawiała się też,
czy właśnie od tych trzech lat jej przyjaciółka nie cierpi najbardziej. Nie
była już sobą. Zgubiła po drodze prawdziwą Hermionę Granger. Bez bliskich osób
u boku, mając jedynie córkę, która tak boleśnie przypominała jej o utraconej
miłości. Miała nadzieję, że przez cały pobyt tutaj uda jej się jakoś odzyskać
dawną Hermionę.
Było już ciemno, kiedy wróciły do
domu. Ginny rozpakowała walizki w pokoju, który wskazała jej Hermiona. Było tam
też wystarczająco dużo miejsca dla dziecka, jednak kiedy razem z Hermioną
przyszły odebrać córki, okazało się, że pani Law zorganizowała dzisiaj dla nich
i dla jej wnuków małe przyjęcie i dzisiaj będą nocować u niej. To dziwne, ale
jej mała Agnes wcale nie wydawała się jakoś tęsknić za mamą. Trzymała się boku
Scarlett jak ona kiedyś chodziła cały czas z Hermioną. Siedziała właśnie w
pokoju gościnnym razem z Hermioną, urządzając sobie mały pojedynek czarów.
Brązowowłosa Gryfonka szybko odnalazła w sobie zapał do magii i zaklęć, który
utraciła z biegiem czasu.
Nagle
usłyszały jak drzwi do domu się otwierają, a Hermiona natychmiast schowała
różdżkę do głębokiej kieszonki w swojej luźnej sukience. Ginny natomiast
upchnęła ją do kieszeni spodenek.
- To
Andrew – szepnęła kobieta. I nie pomyliła się. Do pokoju wszedł wysoki,
brązowowłosy mężczyzna ubrany w garnitur. W jednej ręce trzymał marynarkę, a w
drugiej bukiet kwiatów. Hermiona pokręciła niezauważalnie głową, widząc bukiet
róż. O wiele bardziej wolałaby obecność swojego narzeczonego w domu zamiast
tych kwiatów, ale nic nie mogła na to poradzić. Podniosła się z kanapy i
podeszła do mężczyzny, który przywitał ją krótkim pocałunkiem.
-
Wybacz, kochanie, nie mogłem wcześniej wyjść z pracy.
-
Rozumiem – odpowiedziała głosem, który każdemu wydawałby się obojętny, ale
Ginny znała zbyt długo Hermionę, by nie usłyszeć w nim nutki smutku i
rozgoryczenia. Wzięła od niego kwiaty i wskazała mu kobietę o rudych włosach, siedzącą
na miękkiej kanapie.
- To
jest Ginny Zabini. Moja przyjaciółka ze szkoły – przedstawiła ją. Ginny wstała
z siedzenia i uścisnęła krótko rękę bruneta.
-
Andrew, mąż Hermiony – odpowiedział.
-
Narzeczony – podkreśliła brązowowłosa i szybko wyczarowała wazon z wodą, kiedy
Andrew nie patrzył. Włożyła do niego bukiet z różami.
-
Mieszkasz w Londynie, tak? – spytał z zainteresowaniem, siadając w fotelu.
- Tak.
Od urodzenia.
- A
gdzie chodziłyście razem do szkoły? Hermiona nie lubi zbytnio o tym mówić –
wpatrzył się w Rudą ciemnozielonymi oczami, której zabrakło języka w buzi. I co
ona miała powiedzieć? Na szczęście Hermiona uratowała sytuację, szybko się
wtrącając.
-
Mówiłam ci, że chodziłyśmy razem najpierw do Headington School, szkoły z
internatem, a później poszłyśmy razem na Uniwersytet Brown.
Ginny
patrzyła na to lekko zdezorientowana. W ogóle nie wiedziała, co to za szkoły.
Cóż, pewnie Hermiona podała nazwy szkół mugolskich.
-
Zawsze mówi tylko tyle na ten temat – zwrócił się do Ginny. – Może opowiedziałabyś
coś więcej na temat tego jak się poznałyście i…
- To
nie jest wcale takie interesujące. Tyle informacji ci wystarczy, Andrew –
odparła Hermiona z naciskiem. Mężczyzna wzruszył ramionami, ale zostawił to w
spokoju. Hermiona usiadł na kanapie naprzeciw Ginny, by jak coś dawać jej
jakies znaki.
- A
założyłaś już jakąś rodzinę tam w Anglii? – ponownie się zainteresował.
-
Tak, mieszkam razem z moim mężem i córką. Mam też wielu braci, więc nasza
rodzina jest całkiem spora.
-
Kiedy się pobraliście?
-
Trzy lata temu – odpowiedziała Ginny zgodnie z prawdą. Uwielbiała wspominać
swoje wesele. Andrew popatrzył na Hermionę.
- No
widzisz? Twoja przyjaciółka pobrała się trzy lata temu, a ja za nic nie mogę
cię przekonać do ślubu.
Hermiona
uśmiechnęła się niemrawo.
-
Przecież już planujemy ślub. Powoli wszystko załatwiamy – odpowiedziała zmęczonym
głosem. – Wiesz co, ja i Ginny chyba już się położymy spać.
-
Znów zmieniasz temat – odparł brunet, Ginny wyczuła napiętą atmosferę i
natychmiast wstała z kanapy.
-
Wiesz, Hermiono, rzeczywiście jestem bardzo zmęczona po podróży.
- W
takim razie chodźmy.
Ruszyły po schodach na górę.
Hermiona wydawała się być jakaś bledsza niż z rana. Ginny zaniepokoiła się o
przyjaciółkę. Wszystko stało się wtedy, kiedy zboczyli na temat ślubu. Ona i
Andrew już teraz planowali wszystko do ceremonii. Zdała sobie sprawę, że czeka
ją niezwykle trudne zadanie, bo nie będzie łatwo teraz tego odkręcić.
~~~~~~~~~~~~~~
No witam C: Jeśli chodzi o
rozdział, to wiadomo, w pierwszych rozdział nigdy właściwie nic się nie dzieje.
Chcę Was jednak zapoznać z życiem Hermiony, a w drugiej notce będzie też trochę
o życiu Draco. Myślę, że coś więcej zacznie się dziać w 3 notce, ale może uda
mi się wyrobić już pod koniec drugiej. Mam nadzieję, że jesteście całkiem
zadowoleni z rozdziału, bo mnie się on średnio podoba.
Ściskam
Sheireen ♥
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPierwsza! Zabieram się za czytanie!
OdpowiedzUsuńOhhh! Oczwiście musicie tak szybko czytać! Bo ja to się delektuje wypocinami naszej Sheii :3 Hermiona ma wspaniaaały dom! Ale oczywiście ja też się poryczałam ze szczęścia jak dziewczyny się spotkały! Nie wieżę że jedna osoba może wzbudzić we mnie tyle emocji! A niech cie Sheireen! Mam nadzieję że dziś znów spędzimy półtorej godziny na gadaniu :D
UsuńPozdrawiam Marin
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBoże jest! Lecę czytać!
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu, ale Andrew jakoś pasuje mi do Hermiony. Jedyny minus jest taki, że zostaje sama przez tyle godzin tylko ze Scarlett. Swoją drogą, obie dziewczynki wyszły ci genialnie :D Agnes Zabini, jak to słodko brzmi :)
UsuńSwoją drogą, jakie nazwisko ma Scarlett? Panieńskie Hermiony czy Malfoy po ojcu?
Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :)
E.
Hej.:)
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny.:P Cieszę się, że nie łączysz od początku celowo Miony i Malfoya, tylko stopniowo ukazujesz ich życie i relacje.:)
Czekam na kolejny.:) Duuużo weny.:)
Pozdrawiam,
la_tua_cantante_
amor-deliria-nervosa-dramione.blogspot.com
Pierwsza ! :D Świetny ;)
OdpowiedzUsuńNieźle się ta nasza Miona urządziła...
OdpowiedzUsuńAle mam wrażenie, (chyba nie tylko ja), że ona do końca nie jest szczęśliwa.
No nic... czekam na coś nowego :)
Pozdrawiam!
Kończyć w takim momencie, to skandal! XD
OdpowiedzUsuńMam w końcu okazję skomentować (gdy dostałam link do poprzedniego rozdziału siedziałam u przyjaciółki i atakowałam jej laptopa o.e)~. Rozdział dobrze napisany, żadnych literówek i w ogóle... Czasami dobijała mnie prostota zdań ("- Witaj w Hollywood, kochana.") ale jest dobrze, BOŻE, JEST ŚWIETNIE XDDDD Po raz pierwszy polubiłam "drugiego" faceta Hermiony, mimo, że nie miał dla niej czasu (pracapracapraca) to wydaje się taki w porządku. Ciekawi mnie, jak tam z Draco o_o
Czy tylko mnie śmieszy "Dzini Zabini"? XDDDDDDDDD
Mam to samo jeżeli chodzi o faceta Hermiony i o Ginny. Nie wiem czemu śmieję się z tego jak głupia xD
UsuńNo no, kto by się tego spodziewał po Mionie, życie gwiazdy ;)
OdpowiedzUsuńChoć widać, że nie jest szczęśliwa.
Czekam teraz na opis życia Draco ale wydaje mi się, że nie jest kolorowo...
No nic trezeba teraz cierpliwie poczekać na spotkanie naszej parki i na ich relacje ;)
Bardzo mi się podoba i nie mogę się doczekać na ciąg dalszy! Tak trzymaj! ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga poświęconego Dramione: www.malfoy-granger-loves.blogspot.com
W rozdziale możemy poznać nową Hermionę, Andrew, Agnes i Scarlett bo Ginny chyba się nie zmieniła ;D
OdpowiedzUsuńJuż mi się podoba, czekam na kolejny rozdział <3
Odiumortis.
Cudowny! Piszesz wspaniale i masz takie oryginalne pomysły. Nie mogę się doczekać następnej notki *-*
OdpowiedzUsuńCudowny! Piszesz wspaniale i masz takie oryginalne pomysły. Nie mogę się doczekać następnej notki *-*
OdpowiedzUsuńWspaniały!!! Zapowiada się coś naprawdę fajnego:D!
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się kolejnego rozdziału:D
A jak jeszcze będzie tak długi i tak samo interesujący jak ten, to już w ogóle bajka:)
Jest, jest, jest ! :D
OdpowiedzUsuńGenialneeee.. ;P
Fajnie, że pokazujesz najpierw życie Hermiony, a pózniej Draco :D
Czekam na następny.
Pozdrawiam i życzę weny :D
Niesamowity rozdział! Ach, Hollywood... :D
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnej części. Pozdrawiam i życzę weny. <3
Świetny rozdział, szczególnie jak na początek :)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie zaciekawiłaś. Mam nadzieję, że szybko dodasz następny :)
unknownhogwartstory.blogspot.com
Nominuję cię do The Versalite Blogger Award :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńjee kolejny świetny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńMiona jest taka samotna ;/ Na szczęście ma Ginny przy , której odżywa ;]
Nieźle sobie mieszka ;)
A mała Scarlett to musi być Aniołek z różkami ;p
pozdrawiam
P.S zapraszam na bloga , na którym polecam opowiadania o Dramione ;)
http://plecalnia-dhl.blogspot.com/
świetny :D
OdpowiedzUsuńaa super, czekam na więcej ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lúthien ;*
http://dramione-invisible-love.blogspot.com/
Dla mnie jak zawsze świetny c: Biedna Miona. Zupełnie nie czerpie przyjemności z życia. Dobrze, że Ginny przyjechała. Ale ta Agnes musi być słodka *.* A Scarlet to już w ogóle. "Oho, zupełnie jak Malfoy" No wiedziałam. Czyli nawet jak nie zna ojca, to zachowuje się jak on i przejawia jego niektóre cechy. Taka inteligentna dziewczynka. No ale czemu ja się dziwię. Dwójka najwybitniejszych uczniów Hogwartu z tego pokolenia to jej rodzice. Tylko szkoda, że ona o tym nie wie! Nie mogę się doczekać w ogóle momentu, kiedy Draco pozna Scarlet. Nie wiem, jakoś strasznie mnie ciekawi ten moment, bo nie wiem, jak by na nią zareagował...No ale na razie czekam na następny rozdział ;3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny! ;**
Życie na poziomie :D Willa, sława, bogaty mąż, luksusy... szkoda tylko, że szczęścia brak. A mała Scarlett codziennie przypomina jej Draco...
OdpowiedzUsuńKurcze, współczuję Hermionie - naprawdę. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji.
Rozdział fajny :)
Czekam na kolejny i pozdrawiam :)
DiaMent.
Wspaniały rozdział :3 Ale zabrakło mi Agnes i Scarlett :(
OdpowiedzUsuń~~Nikola~~
Cudooooo! *-* O Matulu... Ale mam nadzieję, że Draco i Hermiona w końcu się spotkają... c:
OdpowiedzUsuńŚwietny :D
OdpowiedzUsuńCzekam na spotkanie Dracona i Hermiony, haha :3
Zapraszam na swój blog youaremyhorcrux.blogspot.com
Jak zwykle cudo. Daj nastepny pliss. Bo ja nie wytrzymam. Predzej sie zabije. Kocham tego bloga. Miej dalej taka wene.
OdpowiedzUsuńWspaniałe!!!!! po prostu cudowne, tylko czekać aż akcja sie rozkręci <333 Czekam na pojawienie się Draco..... twój blog jest cudowny już teraz, a co będzie jak historia będzie dłuższa i jeszcze ciekawsza ? cud, miód, maliny.... życzę weny
OdpowiedzUsuńMrs. Malfoy
Skoro ten rozdział jest według ciebie średni to aż przyjemnie pomyśleć jak genialne będą następne :) Świetnie opisałaś życie Hermiony, dzieci, dom. Ogólnie świetnie się zapowiada i czekam na jakiś rozwój akcji. Ciekawa jestem w jaki sposób spotka Draco :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Mam nadzieję, że Ginny uda się sprawić, aby Hermiona znów stała się sobą oraz, że będzie HAPPY END. Życzę weny i czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńOchhhhh rozdział super. Przede wszystkim dowiedziałam się co i jak u Mionki i przy okazji czyżby miała wątpliwości a może jednak nie chce tego slubuuu och ona jest na prawdę uparta xD tak jak ja xd Czekamna więcej :)
OdpowiedzUsuńWeny:D
Pozdrawiam,Lili
Zazdroszcze Hermionie domu, albo raczej willi ^_^ Bardzo się cieszę, że Scarlet jest tak podobna do Draco i już ma jego charakterek ;) Dziewczynki muszą być naprawdę śliczne, wyobrazilam je sobie <3 Widać, że Hermiona nie do końca chce tego ślubu, dlatego tak długo to wszystko odkłada .
OdpowiedzUsuńOOOO :D Bardzo dobrze że zrobiłaś dziewczynkę podobną do Draco :3 najlepiej to tak pasuje i jego charakter!! po prostu genialne! *o* I dobrze by było gdyby Scarlett miała na nazwisko Malfoy ;p a i jeszcze wyobraziłam sobie taka scenkę w której tam jak Draco przez przypadek spotka Scarlett i ona jak go zobaczy podejdzie do niego i powie tak słodko "tatuś?" OMG ^.^ sama słodycz xd i jeszcze wymyśliłam że Draco będzie się tak dziwił że jaka to ona podobna z wyglądu do niego i charakteru i że będzie z niej taki dumny że od razu do rozpoznała itd. i że Scarlett będzie dumna z tego że ma na nazwisko Malfoy i że powie Hermionie że dobrze że dała jej od razu nazwisko taty XD dobra jak tak mega chaotycznie! :D ale mnie emocje rozwalają! xd no po prostu nie mogę bo jestem taka szczęśliwa ze Scarlett xd miejmy nadzieje że weźmiesz moje pomysły xd ale nic na siłę!! <3 Życzę dużo weny!! :*
OdpowiedzUsuńNie bierz tych pomysłów. Sa słabe i tandetne.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńO motyla noga! Wspaniały rozdział, ten blog będzie fenomenem! Połknęłam w całości! :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i życzę ciężarówki pełnej weny :D
Spektra Meron
http://dramione-card-nubila.blogspot.com/
bardzo fajna notka czekam na więcej i na twoja wenę oby tak dalej :)
OdpowiedzUsuńRozdział jest boski :) Szkoda mi trochę Hermiony, naprawdę jest nieszczęśliwa, ale pocieszam się myślą, że pani Zabini na pewno coś wymyśli :) Już się nie mogę doczekać kolejnej notki :D
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Nie chce mi się komentować, więc napiszę super i spadam, papa
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny. Bardzo mi się podobał opis spotkania Miony i Ginny. :)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnej notki.
Hermiona wydaje się być strasznie stłamszona...I w ogóle to ukrywanie się z czarami. Widać, że naprawdę chce się odciąć od tego co było, zanim wyjechała. Mam tylko nadzieję, że dawna, pełna życia Hermiona wróci i zostawi tego całego Andrew :P nie podoba mi się ten gość.
OdpowiedzUsuńOczywiście jestem zauroczona Scarlet, jej blond loczkami i cwaniackim uśmiechem, wykapay tatuś. Ehh nie mogę się doczekać, kiedy Malfoy ją pozna...oby okazał się tak dobrym ojcem jak Zabini :D
Pozdrawiam,
*Jagoda*
Już uwielbiam Scarlet:) super,że wygląda tak jak Draco. Hermiona wydaje się być strasznie nieszczęśliwa z Andrew, ja tam bym od niego odeszła i wróciła do Draco xD Strasznie się zszokowałam tym,że Ginny ma córkę , ale oczywiście pozytywnie:) Niech Hermiona wraca już do Londynu :)
OdpowiedzUsuńDużo weny
Camille ;)
Mi tam się podoba :D Taki lekki i przedstawiający sytuację :) Może faktycznie coś powinno się dziać, ale wiadomo, że nie będzie nie wiadomo jakich akcji w pierwszym rozdziale :) Super zakupy też bym takie chciała hehe :D
OdpowiedzUsuńPozdrawia i weny życzę :)
Łał... Super. To życie Hermiony, takie monotonne i nudne. Mam nadzieję, że wróci do Londynu. Scatlett to sama słodycz *.*
OdpowiedzUsuńJeju. Ja chcę kolejny rozdział już xD
Buziaki,
El.
Świetny! Cieszę się niezmiernie, że znów mogę czytać twoje dzieła:) Życie Hermiony bardzo mnie ciekawi, a także to co słychać u Draco. Czekam na najnowszy rozdział z ogromnym zniecierpliwieniem:) Życzę weny!:)
OdpowiedzUsuńCaroline
Ojej, rozdział idealny! No no, Hermiona nieźle sobie ułożyła życie. Jest rozpoznawana, w domu niczego jej nie brakuje, ale szkoda, że jest samotna. Coś widać, że nie czuje się szczęśliwa z Andrew'em, zapewne nawet go nie kocha. Robi coś, tylko po to aby zapomnieć o Draco. Podejmuje pochopne decyzje.
OdpowiedzUsuńScarlet i Agnes są bardzo słodkie. Takie kochane na dodatek. Ale mała Scarlet widać, że ma cos w sobie po tatusiu. Czekam na następny z niecierpliwością.
Pozdrawiam! :)
marten.
Boski <3<3<3
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny
~Wiktoria Kluge
Kiedy zobaczyłam że pojawił się nowy rozdział to krzyknęłam OH YEAH.
OdpowiedzUsuńNo... miałam skomentować wczoraj ale rodzice odcieli mi internet... Okropność.
No ale wracając do rozdziału... Był bardzo dobry :) Nawet rewelacyjny :D
Nie wiem co dalej napisać, więc życzę dużo weny i czasu na pisanie :)
Vera :*
Nienienienie, DRACO, nie Andrew .... Jak bym mogła skopałabym tyłek temu gnojkowi, co się szlaja wszędzie, tylko nie po domu z narzeczoną, eh. No nie ważne! :) Notka bardzo dobra, nie mogę się doczekać kolejnej! Rozwiń wątek Dramione w drugiej, proooooooszę :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, W.
Świetny rozdział !
OdpowiedzUsuńKocham tą część już takj mocno jak tamtą ! Ale grr ten Andrew okropieństwo. Niech Ginny to odkręci , musi hahha . Kiedy można spodziewać się jakiegoś wątku dramione? ;3 Życzę weny i czekam na następny / Sandraaa
OdpowiedzUsuńFajny rozdział, tylko brakowało w nim Draco... ale przynajmniej w następnym będzie o nim.
OdpowiedzUsuńScarlett taka podobna do tatusia :D
A Andrew... nie za bardzo mi się podoba, co z tego, że codziennie daje Hermionie kwiaty, jak go ciągle nie ma w domu?
Mam nadzieję, że niedługo będzie konfrontacja Miony i Draco.
Pozdrawiam, życzę weny
~Julla
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJaki genialny <3 Najlepszy blog ever. Jeszcze nigdy nie czytałam czegoś równie dobrego jak twoje opowiadania. One są najlepsze :D Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Ale co do treści.. strasznie brakuje mi Draco... z utęsknieniem czekam na powrót tych dwojga zakochańców. Myślę, że uczucia Hermiony do Andrew'a nie są nawet porównywalne do tych prawdziwych, które Hermiona kieruje do Draco.
OdpowiedzUsuńPragnę jednak, aby Andrew nie czuł się odrzucony po odejściu Hermiony. On tez na coś zasługuje. Przecież on kochał Hermionę.. a to, że nie mógł poświęcić jej więcej czasu to już inna sprawa. Dlatego chciałabym aby Andrew też w jakiś sposób został wynagrodzony.. Może przyjaźń z jakąś piękną czarodziejką, Hm? Jednak ty podejmiesz decyzję.
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział!!!!!
~ Lisaa <3
Droga Hermiono!
OdpowiedzUsuńNa początku mego listu pragnę Cię przeprosić, że wcześniej nie skomentowałam, ale naprawdę nie potrafiłam znaleźć czasu! I proszę Cię, abyś te przeprosiny przekazała Sheireen.
Co ja tutaj mogę powiedzieć? Chyba tylko tyle, że jestem z ciebie dumna Hermiono. Tak bardzo się cieszę, że Ginny przyleciała Cię odwiedzić! Mała Agnes jest straszliwie podobna do Blaise'a! Mam nadzieję, że humorek i charakterek też ma po tatusiu! I mała Scarlet, już kocham tą małą istotkę. To, że jest podobna to ojca pewnie nie ułatwia Ci życia, ale sama musisz przyznać, że mała jest prześliczna! Cieszę się, że dziewczynki już się razem trzymają. Mam nadzieję, że w Hogwarcie to się nie zmieni i będą przyjaciółkami, jak ich mamusie. No, no muszę przyznać, że masz niezłe mieszkanko Hermiono! Jest ogromne, przez co pewnie czujesz się samotna... Dlaczego nie wrócisz do Londynu? Zostaw tego mugola i wracaj! Co z tego, że ta wredna, ale przystojna, menda tam mieszka?! Przecież nie musisz się z nim widywać na kawce. Wróć, w Londynie na pewno będzie Ci łatwiej. Będziesz mogła liczyć na pomoc Rona, Harry'ego i przede wszystkim państwa Zabini, nie wspominając o reszcie Weasley'ów. Będzie Ci się lepiej żyło, a mała Scarlett, ta dziewczynka ma genialne imię, będzie się wychowała w świecie, z którego pochodzi. W świecie magii. Proszę Cię, abyś to przemyślała... A zmieniając temat muszę powiedzieć, że nie lubię Twojego obecnego partnera. Andrew przy Draco wygląda jak karaluch. Przykro mi, ale taka prawda. Zostaje do późna w pracy i myśli, że jak przyniesie kwiaty, to wszystko będzie dobrze! No, co za facet! Ale z tego co było napisane pod koniec wnioskuję, że Ty go nie kochasz, tak prawdziwie... Coś mi mówi, że Ty nadal kochasz tą seksowną, tlenioną fretkę, prawda? Oj, Hermiono, Hermiono, co z ciebie wyrośnie? Liczę, że wszystko jakoś się ułoży, a Ty i Draco już nie długo staniecie na ślubnym kobiercu!
Serdecznie pozdrawiam ciebie i małą śliczną kruszynkę o imieniu Scarlett. Proszę wyściskaj ode mnie Ginny i małą Agnes! Życzę powodzenia w odkręcaniu pewnych spraw Hermiono Malf.... znaczy Granger ;)
Scarlett
P.S - Gorące uściski i całusy dla Sheireen i proszę przekaż jej, że czekam z utęsknieniem na nową notkę i życzę weny!
Świetneeee, było by idealne gdyby nie Andrew no ale mam nadziej że nie długo Draco się pojawi i namiesza :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Iza :*
Naprawdę fajny rozdział :) Jestem bardzo ciekaw, czemu między Hermioną, a jej narzeczonym jest tak napięta sytuacja. Mam nadzieję, że wkrótce to wyjaśnisz.
OdpowiedzUsuńProszę dodaj następny ! To jest super !!!!!
OdpowiedzUsuńokurdekurdekurdekurdekurde ale świetne. Nie spodziewałam się takich rzeczy. Serio, Hermiona strasznie się zmieniła, ale miło się czyta o takiej niej mimo wszystko.Może jestem dziwna, ale póki co Andrew jest ok, poza tym późnym wracaniem. Ale chyba jej nie zdradza, nie? No bo kto zdradzałby taką kobietę? To byłoby bez sensu trochę. No ale nic, czekam na kolejnh c:
OdpowiedzUsuńŚwietny! Kocham. Oby tak dalej. ;) Życzę weny...
OdpowiedzUsuńWOW!
OdpowiedzUsuńCudowny!
Piszesz świetnie!
Jejku, ile ja bym dała za taki talent *O*
Bardzoo ciekawy rozdział :3
Herma jak se żyje, Ei! :oo
Fajnie ma :d
Ale mało czasu spędza z NARZECZONYM! ;ooo
Coś mi się wydaje, że ona nie chce brać tego ślubu, bo wciąż kocha i tak Dracze bardziej niż Andrew :>
I to spotkanie Gin i Miony na początku! &.&
Słoodziutko <3
Mogłabym się bardziej rozpisywać, ale wtedy musiałabym opisać każdą linijkę :o
NO TO PO PROSTU:
PISZESZ CUUUDOWNIE! ♥♥
Tak mnie rozdział wciągnął, że nie zauważyłam, jak skończyłam go czytać :3
Czekam na nn i życzę WENY ;*
Pozdrawiam ♥
http://dramione-milosc-przez-glupote.blogspot.com/
Scarlett jest taka słodka! Ogólnie bardzo fajny rozdział ;)
OdpowiedzUsuń.... super rozdział
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo fajny (jak zawsze) ;).Już się nie mogę doczekać spotkania Miony i Draco. Troche szkoda mi tego Adrewa ,bo mam nadzieje że Hermiona i Draco będą razem, a on zostanie bez ukochanej ...
OdpowiedzUsuńRami
Scarlett to jedno z moich ulubionych imion, ah <3
OdpowiedzUsuńROZDZIAŁ JEST MEGA. Hermiona żyje sobie tak, że jej zazdroszczę. Jeszcze gdyby tylko był z nią tam Draco... Umarłabym ze szczęścia.
Nessa :*
Zacznę od mega wielkich przeprosin! Ostatnim czasem kompletnie zignorowałam wszystkie blogi jakie czytałam jak i ogólnie internetem. Nie miałam na to czasu, aż do dziś. Usiadłam przy nim i powiedziałam sobie, że nadszedł czas zrobić coś przyjemnego. Z listy ulubionych blogów padło najpierw na Twój. Szczerze? Byłam pewna, że mimo dobrze zapowiadającej się kontynuacji nie utrzyma takie poziomu jaki bym chciała. Mam nadzieję, że dalej również jest tak wspaniale! Życzę dużo weny ~~Zielonooka
OdpowiedzUsuńKolejny fantastyczny rozdział! Teraz ciekawi mnie co tam u Draco ;)
OdpowiedzUsuńDomi.