czwartek, 3 lipca 2014

Pułapka


Hermiona spojrzała na Dracona nierozumiejącym wzrokiem. O co tutaj chodziło? Przecież to wszystko było jakimś szaleństwem! Ona i Nott nigdy, ale to przenigdy, by ze sobą nie byli. Dlaczego więc Draco uważa, że są zaręczeni od dłuższego czasu, a na dodatek, że on siedzi tutaj od paru miesięcy? Nie dane było jej się jednak długo zastanawiać.
- Dzięki za uwolnienie. - powiedział i zniknął za drzwiami.
  Hermiona zerwała się na równe nogi i dobiegła do drzwi, kiedy nagle poczuła silny uścisk na swoim ramieniu. Odwróciła się, a serce podeszło jej do gardła, ponieważ przestraszyła się, że wpadła w łapy jakiegoś śmierciożercy. Na szczęście, a może i nie, tą osobą okazał się być Teodor Nott.
- Merlinie! Z nieba mi spadłeś! - zawołała i odetchnęła z ulgą. Musiała przyznać, że teraz, kiedy miała go u swojego boku, czuła się o wiele pewniej.
- Nie z nieba, ale coś w tym stylu - wskazał na dziurę w suficie, którą zrobiła i uśmiechnął się lekko. - Słuchaj, Granger. Wiem, gdzie jest Potter. - oznajmił, a Hermiona poczuła, że serce zabiło jej mocniej.
- Musimy najpierw dogonić Dracona - wtrąciła. - Nott, nie mam pojęcia, co oni mu zrobili, może to być jakieś zaklęcie modyfikujące pamięć - "tak jak to zrobił Slughorn" dodała w myślach. - On myśli, że my...
- Słyszałem waszą spokojną wymianę zdań - odparł z sarkazmem. - Jednak nie mamy czasu. Tak się składa, że Potter nie jest sobą i to tylko kwestia czasu, aż stanie się całkowicie pionkiem w ich rękach.
Hermiona zaniepokoiła się.
- Co masz na myśli...? - spytała, chociaż już domyślała się odpowiedzi.
- Pokazywali mu obrazy śmierci jego najbliższych... sam widziałem. Martwych Weasleyów, Ciebie, Melodię i wielu innych. - odparł, a oczy Hermiony stawały się coraz większe. Złapała się za głowę.
- Czyli to oznacza... - zaczęła, ale Nott za nią dokończył.
- Potter myśli, że nie został mu już nikt bliski, na dodatek wstrzykują mu jakieś dziwne substancje, co sprawia, że nie jest sobą. Buntują go przeciwko Ministerstwu Magii, mówiąc, że to oni was zabili.
- Nie... - wyszeptała, a jej głos brzmiał z przerażenia. Cała się trzęsła. Nie wiedziała, co robić. Przybyła tutaj z nadzieją, że odnajdzie i uratuje swoich przyjaciół, a tymczasem wszystko się skomplikowało.
Draconowi podali fałszywe informacje, w które uwierzył.
Harry nie był sobą. Stawał się maszyną w rękach śmierciożerców, do przejęcia władzy nad światem czarodziejów.
Melodia była torturowana razem z innymi, by wzmacniać Harry'ego w jego umiejętnościach i po to, by poić go nienawiścią, cierpieniem i chęcią zemsty.
Co się stało jednak z Blaisem? Z jej wizji wynikało, że uciekł. Był ich jedyną nadzieją.
  Możliwe, że byli inni więźniowie, o których nie miała pojęcia. Uwięzieni w celach, torturowani i powoli zabijani. Chciała uratować ich wszystkich, a tymczasem nie udało jej się uratować nikogo, a na dodatek stopniowo traciła nadzieję na to, że cokolwiek im się uda.
- Nie możemy zwlekać - warknęła. - Musimy iść do Harry'ego, ale nie możemy zostawić Dracona. On jest ranny i daleko nie zajdzie, nie mówiąc już o obronieniu się - dokończyła załamanym głosem.
- Nie rozdzielimy się, Granger, nawet o tym nie myśl.
- A co jeśli to jedyne dobre rozwiązanie? - spytała i zaczęła krążyć po zimnym pokoju. Kopnęła odłamek gruzu w kąt i oparła się o ścianę.
- Słuchaj, sami nie mamy zbytnio szans, a razem są one spore.
  Teodor Nott podszedł do niej i złapał za rękę, by zaciągnąć do stosu gruzu. Wdrapał się z powrotem na górę i pomógł jej wejść. Hermiona uczyniła to, ale nie widziała sensu. Znalazła Dracona i tak po prostu pozwoliła mu uciec.
- Nie mamy żadnego, cholernego planu! - jęknęła. - To czyste samobójstwo, Nott. Jak mamy uratować przyjaciół, kiedy sami utknęliśmy tutaj, zupełnie nie wiedząc, co robić?
- Dlatego bez żadnego planu idziemy do Pottera - odpowiedział i ruszył szybkim krokiem. - Improwizujemy, Granger. Nie mamy czasu na plan.
Hermiona ruszyła za nim. Poruszali się długimi, kamiennymi korytarzami. Dusiła się już w tych wszystkich pomieszczeniach, które były dla niej takie same. Znaleźli się w labiryncie bez wyjścia. Jednak, co najdziwniejsze, Nott doskonale zdawał się orientować w terenie. Miała się już go o to spytać, skąd ta jego pewność, gdy wybrał bez wahania jeden z trzech przejść, kiedy usłyszeli odgłos licznych kroków. Automatycznie stanęli jak wryci, nasłuchując, skąd pochodzą. Zdali sobie sprawę, że śmierciożercy coraz bardziej zbliżają się w ich stronę, więc natychmiast puścili się biegiem.
- Tędy - szepnął Nott i zaciągnął ją w najbliższy korytarz, a kiedy dotarli do jego końca, ponownie skręcił w prawo. Dobiegli do końca i zatrzymali się. Nott zaklął pod nosem.
- Co jest? - spytała, kiedy dostrzegła nagle, CO. Przed nimi unosiła się ogromna pajęcza sieć. Pająk, który ją utkał, musiał być ogromny. Wzdrygnęła się. Nie przepadała za tymi zwierzętami i cieszyła się, że nie ma obok niej Rona, który już dawno wpadłby w panikę. Nott zachował zimną krew, ale twarz miał bladą.
- Słyszałam coś, zapewniam cię - usłyszeli głos jakiejś kobiety, a Hermiona natychmiast odwróciła się plecami w stronę pajęczyny.
- Niby kto miałby chodzić tamtymi korytarzami, Astorio? Prawie wszyscy z nas wiedzą, że tutaj Grindelwald trzymał swoją ulubienicę, która zręcznie potrafiła unieruchamiać jego ofiary - zagrzmiał potężny, męski głos.
- Przysięgam, że coś słyszałam - upierała się Astoria. - Dlaczego nie możemy sprawdzić? - odgłos obcasów na kamiennej posadzce wydawał się coraz głośniejszy.
- Niech ci będzie. Chodźmy - odparł zrezygnowany mężczyzna.
Hermiona spojrzała na Teodora, który teraz z ciekawością dotykał pajęczyny.
- Przestań! Nie wygłupiaj się! - wyszeptała z naganą w głosie. Wyjęła różdżkę, a mężczyzna zrobił to samo.
- Nie mam ochoty walczyć z jakimiś głupimi śmierciożercami. Obalimy ich jednym ruchem.
- Zostaw mi Astorię - powiedziała Hermiona z mściwym uśmiechem i dziwnym błyskiem w oku. Teodor zaśmiał się cicho i oboje wybiegli śmierciożercom na spotkanie.

Pierwszym, co zobaczyła, kiedy wypadła w korytarza, to zaskoczona i przestraszona jednocześnie twarz Astorii. Od razu się na niej skupiła. Uniosła różdżkę i wystrzeliła zaklęcie, które musnęło bok kobiety i nadpaliło materiał jej bluzki. Astoria natychmiast wyciągnęła swoją różdżkę i kobiety zaczęły się pojedynkować. Hermiona musiała przyznać, że Astoria okazała się być bardziej zaawansowana w czarach niż przypuszczała, ale i tak nie była mocniejsza od niej. Obok niej pojedynkował się Nott z jakimś ogromnym, brodatym mężczyzną, ale całkowicie skupiła się na swoim celu, jakim było pokonanie Astorii.
Po chwili udało jej się rozbroić Astorię, której różdżka wystrzeliła w powietrze i utknęła w pajęczych sieciach. Zadowolona zaśmiała się i związała kobietę sznurami, które wystrzeliły jej z różdżki.
- Nie! - usłyszała krzyk Teodora i natychmiast odwróciła się w jego stronę. Nie rozumiała jednak, o co chodzi. Śmierciożerca był rozbrojony, ale uśmiechał się podle.
- Już niedługo i wy wspomożecie Pottera w jego przemianie - wychrypiał, a Nott z nienawiścią warknął.
- Drętwota.
  Mężczyznę odrzuciło w ogromną pajęczynę i natychmiast stracił przytomność. Hermiona usłyszała nad sobą dziesiątki kroków. Miała paskudne przeczucie, że biegną po nich.
- Nott, czy on przypadkiem nie dotknął Mrocznego Znaku? - spytała słabym głosem, a mina mężczyzny właśnie na to wskazywała.
- Wiejemy - rzucił i natychmiast wybiegł z korytarza, ale nie doszedł daleko, bo nagle z innych korytarzy zaczęli wybiegać śmierciożercy. Hermiona wiedziała, że nie dadzą rady, ale bez walki się nie podda. Nigdy.
Kiedy obaliła siostrę Carrowa, Alecto, poczuła chłód ostra w swoim boku. Krzyknęła z bólu.
- Granger! - usłyszała głos Notta, który z trudem odparł atak śmierciożercy. Chciał do niej pobiec, ale drogę zagrodził mu kolejny osiłek.
- Nie tylko różdżka służy do walki, kochanie - usłyszała jadowity, kobiecy głos tuż obok siebie. Astoria przekręciła sztylet dookoła i wyjęła go z jej boku, a ubranie w okolicach talii zabarwiło się na czerwono. Jęknęła z bólu. Czuła, że rana jest głęboka i musiała jak najszybciej coś zrobić, by nie stracić dużo krwi.
Spojrzała na poplamiony czerwonymi plamami sztylet Astorii. Łatwo było jej się uwolnić z więzów, kiedy miała pod ręką ostrze. Jaka ona była głupia, że od razu jej nie oszołomiła... Teraz musiała zapłacić za swoją pomyłkę i to dość boleśnie.
W ułamku sekundy wyciągnęła różdżkę, ale Astoria nie pozostała w tyle. Zamachnęła się sztyletem, który drasnął ramię Hermiony.
  Kiedy tylko Hermiona wystrzeliła zaklęcie, Astoria natychmiast uciekła wgłęb korytarza, gdzie była pajęcza sieć. Gryfonka pobiegła za nią i zobaczyła na podłodze poprzecinane sznury. W białej sieci nadal tkwił nieprzytomny śmierciożerca i różdżka kobiety, która najwidoczniej bała się po nią pójść i wyciągnąć. Zręcznie omijała zaklęcia Hermiony, aż w końcu zamachnęła się sztyletem i mocno przecięła jej prawe przedramię. Szatynce wypadła różdżka z ręki. Złapała się za rozcięcie lewą dłonią i mocno ścisnęła z bólu.
Ta chwila nieuwagi sprawiła, że Astoria zatryumfowała. Popchnęła Hermionę na kamienną posadzkę i usiadła na niej okrakiem, bardzo dobrze unieruchamiając. Astoria zaśmiała się z uciechy.
- W końcu cię dorwałam, Granger! - powiedziała zadowolona. Przyłożyła nóż do jej gardła, kiedy Hermiona zaczęła się wyrywać i zacmokała.
- No, no, no! Nie wyrywaj się skarbie, bo jeszcze niechcący zrobisz sobie krzywdę - obrzydliwy uśmiech zagościł na jej twarzy, a Hermiona wiedziała, że przegrała. Ponownie znalazła się w takiej sytuacji. Najpierw z Bellatrix, a teraz z Astorią. Nie mogła pozwolić, by ta kobieta wygrała. Nigdy nie żywiła do niej nienawiści, ale teraz zaczęła.
- Powiedz mi, Granger. Jak to się stało, że Draco wybrał ciebie, a nie mnie? Nie masz ani nadzwyczajnej urody, ani seksapilu. Jesteś tylko mądra, to prawda, ale co mu to daje? - zastanawiała się Astoria, patrząc z nienawiścią na Gryfonkę, która uparcie milczała.
- W końcu doczekałam się tej chwili, kiedy mogę mu ciebie odebrać - syknęła Ślizgonka ze łzami złości w oczach. Jeździła sztyletem od jej szyi do klatki piersiowej, jakby się zastanawiając, gdzie wbić ostrze. - Skoro nie chce mnie, to nie będzie miał i ciebie. Ja nie zasługiwałam na takie traktowanie.
Hermiona podjęła kolejną, rozpaczliwą próbę zrzucenia z siebie Astorii, ale nadaremno. Nie potrafiła pokonać tej kobiety. I tak już była zraniona i słaba, a także rozbrojona. Astoria była w pełni sił i miała nad nią ogromną przewagę.
Myśl, Hermiono. Myśl.
Jednak żadne sensowne rozwiązanie nie przychodziło jej do głowy. Obawiała się o Teodora, który sam stawiał czoła dziesiątkom śmierciożerców w korytarzu obok, a ona nie mogła mu pomóc.
- Nie rozumiem, dlaczego z nim jesteś - odrzekła znowu Astoria, a jedna łza spłynęła po jej policzku. - Zranił cię i zostawił z dzieckiem, a ty, naiwna znowu dałaś mu szansę. Zrobi to samo, gdy tylko znajdzie kolejny obiekt zainteresowania - uśmiechnęła się podle. - Zawsze taki był, nie pamiętasz już?
Hermiona zaczęła się zastanawiać nad słowami Astorii, ale szybko je od siebie odsunęła. Draco już wiele razy udowadniał jej, że ją kocha i chce być z nią, a nie jakąś inną kobietą. Ufała jemu, a nie tej kobiecie. Poza tym kochał Scarlett.
Scarlett.
Myśl o córce dodała jej sił i przypomniała o swoich zdolnościach manualnych. Tak dawno ich nie używała, że zupełnie o nich zapomniała. Próbowała już zamienić się w panterę, ale nie udało jej się to. Najwidoczniej na tym budynku były nałożone pewne zaklęcia. W końcu było to jedno z najbezpieczniejszych i najpilniej strzeżonych więzień.
Zebrała w sobie wszystkie siły i zepchnęła z siebie Astorię, a następnie wyrwała jej sztylet i pobiegła po różdżkę. Z przerażeniem spojrzała na sporą plamę krwi na posadzce, która wypłynęła z jej ręki oraz boku.
- Ferula - krwotok lekko ustał, a dookoła przedramienia oplotły się bandaże, które natychmiast zabarwiły się na szkarłat. Nie dało rady jednak powstrzymać wypływającej krwi z jej boku, ponieważ rana była zbyt wielka i głęboka. Schowała sztylet w wysokim, czarnym bucie i wycelowała w przestraszoną Astorię, kiedy nagle dostrzegła coś ogromnego w korytarzu z pajęczyną.
  Olbrzymi, czarny pająk wielkości terenówki sunął z zawrotną prędkością w jej stronę. Kiedy napotkał ciało śmierciożercy, z którym walczył Nott zatrzymał się, wbił kły w kark ofiary, paraliżując ją i z prędkością światła zaczął owijać pajęczyną. Hermiona zrobiła się jeszcze bardziej blada na twarzy.
Zostawiła Astorię, która i tak już wstawała z podłogi i uciekła do korytarza, w którym Nott ledwo, co trzymał się na nogach, ale wciąż walczył. Ogromnie go podziwiała. Zdołał wytrzymać przez tak długi czas zupełnie sam. Rzuciła parę oszołamiaczy na zdezorientowanych śmierciożerców, by dotrzeć do Notta.
- Hermiona! - zawołał, kiedy ją zobaczył. - Dzięki Merlinowi, że żyjesz, już myślałem, że... - urwał w pół zdania, kiedy zobaczył dziurę w jej boku. Nie trwało to długo, bo musiał razem z nią odeprzeć kolejne ataki.
- Musimy uciekać i to teraz - krzyknęła.
- Niby jak?
- Po prostu biegnijmy do wyjścia - rozkazała. Musieli uciec przed olbrzymią akromantulą, która nie miała litości dla nikogo, kogo spotkała na swojej drodze. Już miała to powiedzieć Nottowi, kiedy usłyszeli krzyki i piski.
  Spojrzała w stronę zamieszania, mimo iż wiedziała, jaki widok zastanie. Akromantula właśnie wbiła jadowite kły w kark Alecto Carrow i już zawijała ją w sieć. Hermiona wiedziała, że dla śmierciożerczyni nie ma już nadziei. Była sparaliżowana od karku w dół. Nie da rady się ruszyć, nie mówiąc już o ratowaniu się. Nikt także nie miał odwagi jej pomóc. Wszyscy śmierciożercy rzucili się do wyjścia, zupełnie o nich zapominając. Hermiona i Teodor uciekli razem z nimi. Słyszeli za sobą krzyki dopadniętych przez bestię osób i jeszcze bardziej przyśpieszyli.
- Tutaj - Nott zaciągnął ją w jakiś osobny, boczny korytarz, w którym znajdowały się schody prowadzące na górę. Dla Hermiony były one jak zbawienie.
  Uciekali i mimo, że byli już dwa piętra wyżej, nie było żadnych okien. Nagle na rozwidleniu korytarzy Hermiona zderzyła się z kimś i zachwiała się. Natomiast postać, która jej wybiegła nie miała tyle szczęścia i upadła na podłogę. W mgnieniu sekundy się podniosła i spojrzała na nich.
- Wy... - Draco Malfoy syknął ze złością, ale kobieta mogła przesiąc, że jeszcze przed chwilą na jego twarzy malowało się całkowicie zagubienie i otępienie. - Nie właźcie mi nigdy więcej w drogę.
Miał już odejść, kiedy Hermiona zawołała za nim.
- Zaczekaj!
- Czego chcesz? - spytał chłodno blondyn, a Hermiona zawahała się. Jego szare oczy ciskały w nią piorunami. Był gotów zaatakować ją w każdej chwili.
- Draco... czy ty naprawdę wierzysz w to, co oni ci tutaj mówili? - zaczęła powoli z ostrożnością, by nie palnąć czegoś, co jeszcze bardziej by go rozjuszyło.
- A niby czemu miałbym im nie wierzyć? - warknął.
- Może dlatego, że cię torturowali? Albo dlatego, że są naszym wrogiem? Wspólnym wrogiem, Draco. - zaczęła mówić i powoli zbliżać się do niego. Przez chwilę w oczach chłopaka dostrzegła błysk zrozumienia, który zniknął tak szybko, jak tylko się pojawił.
- Daj mi spokój, Granger. - odparł i się odwrócił. Zdenerwowana dziewczyna krzyknęła za nim.
- Daj sobie pomóc!
- Nie chcę niczyjej pomocy! Dam sobie radę sam. Nie potrzebuję nikogo... - warknął, a Hermiona zawołała za nim wściekłym głosem.
- Mam rozumieć, że nie potrzebujesz swojej rodziny i przyjaciół, tak?! Chcesz powiedzieć, że już nie zależy ci na nas i opuszczasz nas?
Odpowiedziała jej cisza, która wprawiła Notta w zakłopotanie, ale Hermionę ogarnęła prawdziwa furia.
- Jesteś zwykłym tchórzem, Malfoy - odparła z pogardą w głosie i odwróciła się, by pójść w swoją stronę, modląc, się, by ta prowokacja zadziałała.
I udało się.
- Coś ty powiedziała?! - usłyszała podniesiony głos Dracona, który w ułamku sekundy odwrócił się do niej i przybliżał wielkimi krokami.
- Tchórz. - wysyczała mu prosto w twarz i poczuła, że Draco łapie ją mocno za ramiona i popycha na ścianę. Teodor próbował go odciągnąć, kiedy Hermiona odezwała się.
- Zostaw nas, Nott. Pilnuj, czy nikt nie idzie - rozkazała głosem nieznoszącym sprzeciwu, a mężczyzna z niechęcią wykonał jej polecenie.
  Zostali sami.
Ona, zimna i opanowała, patrząca z pogardą w twarz ukochanego mężczyzny.
On, rozgorączkowany i wściekły, pragnący zrobić krzywdę osobie stojącej przed nim.
Nienawidził jej. Pozostawiła go samemu sobie i związała się z najlepszym przyjacielem.
Przecież to absurdalne.
Dlaczego mieliby go wszyscy okłamywać?
"Są naszym wrogiem... Wspólnym wrogiem."
Prawda, ale ona też była jego wrogiem. Od czasów szkolnych.
Przecież ją kochasz, człowieku. Straciłeś dla niej głowę.
To nic nie znaczy.
Macie ze sobą dziecko.
  Był zmęczony tą codzienną wojną, która toczyła się w jego głowie. Ktoś ciągle nasuwał mu swoje zdanie tak, że nie potrafił sam dobrze pomyśleć.
- Nigdy więcej mnie tak nie nazywaj, Hermiono - szepnął już całkowicie spokojnym głosem.
- Jeśli tylko dasz sobie pomóc. - odpowiedziała, ale jej głos nie brzmiał już tak twardo.
- Nie chcę cię skrzywdzić... a już dwa razy byłem temu bliski. - wyznał jej. Hermiona ujęła jego twarz w dłonie i spojrzała mu prosto w oczy. Zdawało jej się, jakby były one odzwierciedleniem tych wszystkich chwil, jakie z nim przeżyła. W Hogwarcie i poza szkołą.
- Nie skrzywdzisz mnie, ponieważ jesteś silny, rozumiesz? - powiedziała. Draco wpatrywał się zahipnotyzowany w jej brązowe, cudowne oczy, które były jedynym miejscem, w którym mógł się skryć, aby już nie cierpieć i oderwać się od otaczającej go rzeczywistości. Miała rację. Był silny i musiał walczyć ze śmierciożercami i przede wszystkim sam ze sobą.
- Gdy znajdziemy się poza tym terenem, czar, który miesza mi w głowie zniknie. - oznajmił. - Słyszałem, jak to mówili.
Hermiona uśmiechnęła się tak, że Draco był z niej dumny.
- Ruszajmy więc, a po drodze skopmy jak najwięcej tyłków - powiedziała. - Tylko daj się opatrzeć.
Spojrzała na jego okaleczone plecy i umięśniony tors.
- Gdzie twoja koszulka? - spytała.
- Astoria zdążyła się już do mnie dobrać. - odpowiedział i syknął z bólu, kiedy dotknęła delikatnie jednego rozcięcia na jego plecach.
- Słucham?!
Zaśmiał się z wysiłkiem.
- Nie bój się, nie tak, jak myślisz. - odparł, a Hermiona odetchnęła choć trochę z ulgą. Odgarnęła długie, kasztanowe włosy z twarzy, które przeszkadzały jej podczas przyglądania się ranom. Stwierdziła, że niektóre z nich już są zakażone i mogła wdać się jakaś infekcja.
Kiedy oglądała rany na jego torsie, złapał ją delikatnie za dłoń i podciągnął rękaw jej czarnej sukienki, którą nałożyła, by udawać śmierciożerczynię. Jego oczom ukazał się mocno przesiąknięty krwią bandaż.
- Kto ci to zrobił? - poczuł wściekłość palącą jego ciało.
- Twoja była żonka - mruknęła pod nosem i jak na zawołanie dziura w jej boku dała o sobie znać. Skrzywiła się i zacisnęła zęby, a następnie spojrzała na ranę. Nie wyglądało to ciekawie, a była pewna, że z każdą sekundą wykrwawiała się coraz bardziej. Potrzebowała miejsca do wyleczenia i jakichś leków, ale wątpiła na znalezienie ich tutaj.
- Cholera, a to kto? - twarz Dracona była jeszcze bledsza, kiedy musiał podtrzymać przez chwilę Hermionę, której zakręciło się w głowie.
- Również Astoria. Niezła z niej suka, prawda? - uśmiechnęła się z wysiłkiem i odetchnęła głęboko, ale rana w boku nadal dawała o sobie znać.
- Zdążyłem się przyzwyczaić. Jak śmiała cię tknąć... - w jego głosie usłyszała ogromną chęć zemsty, ale pohamowała go.
- Chodźmy do Notta. - powiedziała. - Czas wyrwać się z tej nory.
  Ruszyli przez zimny, kamienny korytarz, który nie był taki sam jak reszta. Na kamieniach znajdował się lekki mech, powietrze było tutaj świeższe, a także paliły się pochodnie. To wszystko sprawiło, że w sercu Hermiony pojawił się płomyczek nadziei, który szybko został zdmuchnięty przez falę niepokoju, która pojawiła się, gdy tylko zobaczyła nieprzytomnego Teodora Notta, leżącego na posadzce.
  Podbiegła do niego razem z Draconem i od razu zdali sobie sprawę, że wpadli w pułapkę. Rozejrzeli się. Wokół nich nagle pojawiło się pięciu śmierciożerców, z których spłynęło Zaklęcie Kameleona. Nie zdążyła się obronić. Natychmiast została rozbrojona i oszołomiona.
Razem z Draconem opadła na posadzkę, tracąc przytomność.
To był już koniec.

~~~~~~~~~~~~~~
Wczoraj wróciłam, dzisiaj zdążyłam już napisać nową notkę ;3 wena mi bardzo dopisuję i jestem z tego naprawdę bardzo zadowolona. Dodałabym rozdział wcześniej, ale musiałam uczyć się do angielskiego, ponieważ pisałam końcowy test, który przeniosłam na inny termin z powodu wyjazdu. Mam nadzieję, że go zaliczyłam ;-;
Chciałam Wam wszystkim polecić bloga Bellatrix Lestrange
Jest naprawdę bardzo dobry, a sama autorka przyjemna i utalentowana c;
Jednocześnie dziękuję za 2 nominacje ;3 Naprawdę jest mi bardzo miło z tego powodu c;
Ściskam i życzę wszystkim udanych wakacji
Sheireen ♥

51 komentarzy:

  1. Pierwsza?
    No dobra, rozdział fenomenalny, ale nigdy więcej nie kończ w takich momentach!!! Kocham to opowiadanioe ;)
    Mam nadzieję, że nic im się nie stanie i uratują Harrego <3
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaciejaciejaciejacie

    Podziwiam Cię za to, że potrafisz tak wspaniale pisać. I nawet weny Ci nie braknie!

    Znając Ciebie to Hermiona, Nott i Draco wydostaną się jakoś. Natomiast mam nadzieje, że Harrego nie uratują (wiem, że to dziwnie brzmi xD). No co! Ja chce "zobaczyć" go w tej złej formie! *u*

    Ale rozdział jak zwykle wspaniały <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski!

    Dlaczego przerywasz w takich momentach :'(

    Czekam na więcej.
    Weny.

    Pozdrawiam,Lili.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ej, czemu to co chwilę oni tracą przytomność i popadają w tarapaty? xD
    Rozdział świetny, też tak chcę! :D
    Pozdrawiam,
    Braknes.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też to zauważyłam, ale już mi się nie chciało zmieniać haha xd

      Usuń
  5. Jejku nie mogę się doczekać kiedy dodasz kolejny rozdział. ;)
    A ten rozdział jak zwykle cudowny i z dreszczykiem emocji.
    Dramione True Love <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku Draco w końcu Jej uwierzył :( kocham ❤
    Ale no nie kończ w takich momentach błagam gsshsfagsvshh

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow, ale się porobiło :) genialne !

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialny rozdział!
    Mam nadzieję, że uda im się uratować Harry'ego :)
    Zapraszam także do siebie na http://youaremyhorcrux.blogspot.com/
    Pozdrawiam, życzę dużo weny i czasu na pisanie,
    Catherine Grande

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział super ;)

    Dobrze, że Draco otrząsnął się z tego czaru i uwierzył Hermionie. No ale żeby nie było za kolorowo to musieli wpaść na tych Śmierciożerców...Oby wydostali się z tej sytuacji, choć pewnie będzie ciężko...

    I jestem bardzo ciekawa co do Harrego. Mam wielką nadzieję, że jemu i Melodii uda się przeżyć to wszystko ;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Genialny rozdział :3
    Pisz szybko kolejny rozdział i nie przerywaj w takich momentach ;-; Mam nadzieję, że szybko z tego wyjdą i uratują Harry'ego i Melodię. Ciekawe, czy Blaise naprawdę uciekł :D
    Czekam na kolejny rozdział, pozdrawiam
    Mrs Black

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, Blaise naprawdę uciekł, tutaj mogę zdradzić xd

      Usuń
  11. Cholera, to żeś wykombinowała.
    Rozdział niesamowity.:P
    Pozdrawiam serdecznie,
    la_tua_cantante_

    dramione-badz-moja-nadziejaa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!! Dlaczego przerwałaś w takim momencie??!! Aaaaaaaaaaaaaaaaa!!!! Przez ciebie teraz przez cały czas będę myśleć, co się stanie dalej!!!
    Rozdział super, jak zwykle <3 Czekam na kolejny!!!!!
    Buziaczki :***
    Bellatrix

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak zwykle genialne, baaardzo duzo akcji :)
    Mam nadzieje ze Hermiona wyzdrowieje, a im nic sie nie stanie.



    Mam jeszcze pytanie
    Czy po tej przygodzie zamierzasz skonczyc bloga?
    Czy bedzie jeszcze jedna taka akcja/historia i dopiero koniec.

    Patrycja ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia, ale chyba już zamierzam kończyć bloga i po jakimś czasie zastanowię się nad pisaniem kolejnego, ale jeszcze pomyślę c;

      Usuń
  14. Świetnie! Cudownie! Tylko czemu skończyłaś w TAKIM momencie?! Czuję niedosyt, chcę więcej! Już, teraz, natychmiast! Czekam na kolejny rozdział!
    Pozdrawiam,
    Rose.

    OdpowiedzUsuń
  15. Genialne !! Dlaczego w takim momencie ?! Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział !!
    Pozdrawiam,
    Tsuki <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Cudo! Super, że Draco uwierzył Mionie, ale co z Harrym?
    Pisz szybko następny!
    Weny! :)
    razaniolrazdiablicajednoserce2oblicza.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Super rozdział :) Nie spodziewałam się, że będzie TAK dobry. Złapałam tylko jeden błąd. Powinno być "są naszymi wrogami" a nie "są naszym wrogiem". Tak mi się przynajmniej wydaje :)
    Fabuła - mega :) Teraz jestem tak ciekawa, że ja nie mogę. Bardzo chętnie poczytam więcej. Z niecierpliwością czekam, co się stanie z Harrym.
    Pozdrawiam i weny życzę, Pani Black :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Wspaniała rozdział!
    Pozdrawiam i weny życzę :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Rozdział idealny. *.*
    Zazdroszczę weny i życzę jej jak najwięcej.
    Na pewno zdasz angielski :D
    Powodzenia z dalszym postem :)
    Już się nie mogę doczekać.

    OdpowiedzUsuń
  20. O.M.F.G.!!
    Przerwac w takim momencie? ;o
    rozdzial cudowny *-* czekam niecirpliwie na nexta :)
    pozdrawiam, wikcia737

    OdpowiedzUsuń
  21. Rozdział jak zawsze świetny :)
    ALE W TAKIM MOMENCIE ;____;
    Jestem oburzona...
    Czekam na kolejny
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Świetny rozdział :D Jejku już myślałam, że uciekną no ;_;
    Nie nie nie! ;_;
    Aż muszę wyjść xD

    http://dracoihermionasielofciajaxd.blogspot.com/
    Pozdrawiam BellatriX ♥

    OdpowiedzUsuń
  23. Świetny rozdział !
    Tylko nie rób im nic błagam ;-;
    I bardzo ciekawi mnie co z Blaisem.
    Jakbym zobaczyła tą akromantule na żywo to był zemdlała na 100%, bo mam arachnofobie, albo umarła na miejscu, więc podziwiam ich, że zachowali trzeźwy umysł i uciekli tej bestii :))
    I niezła końcówka, ale błagam oszczędź ich :<
    Mam nadzieję, że angielski zdalas na wybitny :D
    Pozdrawiam .3.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Angielski zdałam na Powyżej Oczekiwań, więc też jest dobrze xd

      Usuń
  24. Cudo! *.*
    Mam nadzieję, że uda im się uratować Harry'ego :)
    I jak można kończyć w takim momencie, co? :O
    Czekam na kolejny!
    Weny, weny, weny życzę!
    http://dramione-is-my-life.blogspot.com/ zapraszam :d

    OdpowiedzUsuń
  25. Świetny rozdział!
    Chce więcej!
    Ciekawe co Ty jeszcze wymyślisz ;-)
    I fajnie, że była pozytywna nuta.
    No brak mi słów, czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam, Domi.

    OdpowiedzUsuń
  26. Świetny rozdział! :D Już nie mogę się doczekać następnego, zwłaszcza, że zakończyłaś w takim momencie, ugh! :P Ta Astoria... Merlinie, jak mnie ona mega denerwuje... Mam nadzieję, że Hermiona, Draco i Teodor wyjdą jakoś z tej sytuacji, bo ta końcówka była... Fuu, nie cierpię pająków, panicznie się ich boję! XD Życzę duuużo weny! :) Pozdrawiam, Rose.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nienawidzę pająków! Są okropne i straszne ;-; ale jakoś miałam ochotę umieścić tutaj takiego po obejrzeniu części Hobbita xd

      Usuń
  27. Obozeobozeoboze! Nie koncz w takich momentach! Rozdzial swietny ;)

    OdpowiedzUsuń
  28. Powinnam cię zabić, że skończyłaś w takim momencie. JAK MOGŁAŚ !?! Ale wracając, rozdział po prostu boski. Nawet nie mam słów żeby go opisać. Jak najszybciej wstawiaj następny, CZEKAM z niecierpliwością.
    Całuja Sectun Sempraa :"

    OdpowiedzUsuń
  29. Nie wiem czego mam się po tobie spodziewać! Nie zdziwiłabym się gdyby w następnym rozdziale Blaise przyjechałby z pomocą na tym pająku...Ale mniejsza o to! Rozdział G.E.N.I.A.L.N.Y.! Bez Ciebie i twoich rozdziałów moje życie traci sens! Z niecierpliwością czekam na następny! Weny!
    Pozdrowionka Lumions ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahahha xd w sumie do Blaise'a by mi to pasowało! XDD

      Usuń
  30. Jeny, jeny, jeny! Znalazłam tego bloga, i naprawdę nie żałuję! Cudowna akcja, odpowiednia długość tekstu... Tylko jedno mi się nie podoba: JAK MOGŁAŚ PRZERWAĆ W TAKIM MOMENCIE??!! I tak Cię kocham *-*
    Mam nadzieję, że uratują Pottera (mimo, iż nienawidzę tej postaci, nie tylko w twoim opowiadaniu).
    W wolnym czasie wpadnij do mnie. Zachęcam do zostawienia po sobie śladu w postaci komentarza.
    www.scarlett-kalton-dziennik.blogspot.com
    I pisz! Niecierpliwie czekam, Dem:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja mama też nie lubi Harry'ego i powiedziała, bym go zabiła ;-; co za okrutny człowiek xd

      Usuń
  31. Na Merlina to jest fantastyczne! Fantastycznie piszesz! Oby się stamtąd wydostali!

    OdpowiedzUsuń
  32. Oczywiście. Jak zwykle! Cholerna Sheireen bije wszystkich na głowę, swoim fenomenalnym rozdziałem!
    Oj kochana! Byle kolejny był równie fenomenalny co zawsze, w co nie śmiem wątpić. I byle szybko, bo zejdę na zawał! Weny, weny i czasu! <3
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  33. Dalej mała! Jeszcze jeden rozdział w tym tygodniu? Proszę:( /Elizabeth

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiaj dodam, tylko właśnie poprawiam błędy w notce xd

      Usuń
  34. Hej :) Zapraszam na bloga mojej przyjaciółki Kamili. Ma ogromny talent do pisania, ale niestety, brakuje jej motywacji do pisania bo mało osób czyta jej "wypociny" :( Proszę, zajrzyjcie http://domsalazara.blogspot.com/

    Nessi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytam i zaraz ją zmotywuję! ;3 Talent nie może się marnować c;

      Usuń
  35. O kurde.. nie spodziewałam się takiego końca.
    Już myślałam że będzie dobrze.
    Żeby tylko udało im się z tego wyjść! Przecież oboje są ranni, a Nott nieprzytomny..
    Jedyne co pozytywne, że Draco się "opamiętał". Ale co z Harrym? Gdzie jest Blaise? Mam nadzieję że udało mu się uciec.
    Serio, Astoria to suka.. no przepraszam.
    Mam lekkie zaległości, więc lecę czytać, nie mogę się doczekać ciągu dalszego!
    Pozdrawiam ciepło,
    SWK <3

    OdpowiedzUsuń
  36. Salazarze! Jakie emocje, jak na grzybobraniu! I to nie jest ironia, bo ja bardzo lubię zbierać grzybki. Jak znajdę dużego borowika to rozpiera mnie duma. :)))
    A tak na poważnie to rozdział genialny, przeczytałam jednym tchem. Zastanawiam się skąd ty bierzesz te wszystkie pomysły...
    Idę nadrabiać kolejny rozdział.
    Nawzajem, miłych wakacji. C:

    OdpowiedzUsuń
  37. Jesteś genialna. Rozdział pełen wspaniałych zwrotów akcji i w ogóle wspaniały. nie będę się za bardzo rozpisywać, tylko lecę czytać następny :)
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  38. już myślę że wszystko będzie dobrze ale nie jak zwykle coś. za to cię kocham

    OdpowiedzUsuń